Ważniejsze od tego, co się wydarzyło podczas tegorocznej ceremonii wręczenia Złotych Globów, było to, co się nie wydarzyło. Po pierwsze, nie było ceremonii. Zamiast wielkiej gali, znanych gości, patetycznych przemów dziękczynnych i żartów trefnisiów (pamiętacie skandale Ricky’ego Gervaisa?) werdykt ogłoszono w jednym z hoteli w Los Angeles. Publiczności przy tym nie było, telewizja NBC nie przedłużyła umowy na transmitowanie przyznania nagród. Wszystko przypominało więc bardziej doroczne wręczanie Złotych Malin.
Organizatorzy Złotych Globów (i gremium przyznające nagrody) to HFPA (Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej), organizacja, wokół której rozgłos jest dużo większy niż jej rzeczywiste znaczenie. Nieco ponad 100 członków, bardzo niechętnie przyjmujących do swego grona kolejnych. Malejący wpływ na rzeczywistość, bo w czasach potęgi Internetu i mediów społecznościowych, w czasach serwisów streamingowych i premier odbywających się jednocześnie na kilku kontynentach,
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.