MOJA PÓŁKA Najnowsza książka Rafała Wojasińskiego przypomniała mi jego wcześniejszą „Olandę” (2018), której bohatera prawie wszystko nudziło poza mówieniem i rosołem.
Narratorkę „Zapamiętanego” nie nudzi „stanie, gapienie się na drzewa, niebo, zaoraną ziemię. Nie nudzi mnie łażenie. Czekanie na śmierć. Ale nudzi mnie sedno. Istota rzeczy. Sens. Prawda”.
Przed wielu laty Jan Kaczmarek w swojej piosence („Kurna chata”) opowiadał o tym, że:
Gdzieś tam prezydent zbiegł
w szlafroku,
Gdzieś tam przyjęli jako wskaźnik
stopę zysku.
Pięć wizyt, sześć wyroków,
Ktoś przez pomyłkę
rekord świata pobił w dysku.
To był utwór kabaretowy, a przynajmniej za taki uchodził. W nowej książce Rafała Wojasińskiego wesołości ni śladu. Bohatera „Olandy” jeszcze bawiły psikusy, tutaj radości już nie ma. A co jest? Wegetacja, ta – jak twierdził nauczyciel z sąsiedniej wioski – największa głębia życia.
Źródło: DoRzeczy
