Była europosłanka Platformy Obywatelskiej w rozmowie z Interią skomentowała przyjętą w czerwcu przez Parlament Europejski rezolucję w sprawie mechanizmu warunkowości, a więc powiązania wypłaty środków unijnych z praworządnością.
W dokumencie stwierdzono, że Komisja Europejska "nie uruchomiła procedury określonej w rozporządzeniu w sprawie warunkowości w najbardziej oczywistych przypadkach naruszeń praworządności w UE". Parlament Europejski domaga się w rezolucji natychmiastowego startu mechanizmu mimo, że - jak przypomina Interia - Rada Europejska sugerowała, że powinno się to wydarzyć dopiero po tym, jak Trybunał Sprawiedliwości UE sprawdzi, czy mechanizm jest zgodny z traktatami.
"PE dba o dobro całej Unii"
– W kilku krajach, głównie na Węgrzech i w Polsce, prawo jest łamane i nie można czekać – powiedziała Róża Thun. Europosłanka podkreśliła, że na Parlament Europejski składają się osoby wybrane bezpośrednio przez obywateli i PE zdecydował, że w wypadku, gdy fundusze są zagrożone, nie należy ich wypłacać. – Z tych mechanizmów trzeba korzystać, by cała UE kierowała się przestrzeganiem prawa – dodała polityk.
– PE jest od tego, by kontrolować KE. (...) Rada Europejska nie jest instytucją wspólnotową. Każdy przywódca ciągnie w swoją stronę. Natomiast PE jest instytucją wspólnotową i dba o dobro całej UE – przekonywała eurodeputowana.
Przypomnijmy, że to nie pierwsze słowa i działania Róży Thun wymierzone w interesy naszego kraju. W maju z uznaniem komentowała decyzję Trybunału Sprawiedliwości UE o nakazaniu Polsce natychmiastowego wstrzymania wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. Europosłanka PiS Anna Zalewska ujawniła, że Thun już tydzień przed decyzją w tej sprawie lobbowała przeciwko Polsce.
Czytaj też:
Zdumiewający wpis Róży Thun. "Przekroczyła nieprzekraczalną granicę"Czytaj też:
"Rozważamy pozew za bezczynność". Thun ponagla Komisję Europejską, żeby ukarała Polskę