Demon na Kremlu, szaman w psychiatryku, czyli renesans psychuszek w Rosji
  • Grzegorz JaniszewskiAutor:Grzegorz Janiszewski

Demon na Kremlu, szaman w psychiatryku, czyli renesans psychuszek w Rosji

Dodano: 
Kreml
Kreml 
W ostatnim czasie władze Federacji Rosyjskiej energicznie zabrały się za resztki opozycji. Po uwięzieniu Aleksieja Nawalnego przystąpiono do rozprawy z pozostałościami jego ruchu.

Niezależne organizacje społeczne i media zaliczane są do „zagranicznych agentów wpływu” i likwidowane. Władze na dobre też chyba rozprawiły się z innym głośnym przeciwnikiem moskiewskich władz – jakuckim szamanem Aleksandrem Gabyszewem.

Wypędzić demona z Kremla

Ten wcześniej nieznany Jakuta trafił na czołówki nie tylko rosyjskich gazet i portali internetowych wiosną 2019 r., kiedy to ogłosił, że rusza pieszo w liczącą 8 tysięcy kilometrów podróż z Jakucka do Moskwy.

Jej celem miało być przegonienie z Kremla Władimira Putina, którego Gabyszew uznał za „aabahy” – jakuckiego demona. „Bóg kazał mi przegnać Putina – demona" -mówił - "więc idę go przegnać. Tylko szaman jest zdolny do zmagań z demonem. Czy to Lenin, Stalin, czy francuscy rewolucjoniści, czy sam Cezar – wszyscy by przegrali. Nawet sam Czyngis – Chan na moim miejscu, on też by przegrał. Przed nami nie człowiek, brat, przed nami demon. Każdy polityk by przegrał, z nim, z demonem, może wygrać, tylko szaman. Wojownik”.

Gabyszew w marcu 2019 r, . publicznie ogłosił się więc szamanem – wojownikiem i wyruszył w drogę. Szedł, ciągnąc za sobą ręczny wózek, na którym zmieścił niezbędny dobytek, w tym niewielką jurtę, w której miał zamiar spać po drodze. Zwykle nie była ona potrzebna, bo przechodząc przez syberyjskie miasta i wsie wzbudzał niezwykłe zainteresowanie mieszkańców. Ludzie zapraszali go na nocleg, podwozili, karmili i podawali jego przesłanie dalej. W miastach organizowano mityngi z jego udziałem. W czerwcu na spotkanie z Gabyszewem w Czycie przyszło ponad 700 osób, co jak na Rosję było całkiem niezłym wynikiem.

Podróż wzbudzała coraz większe zaniepokojenie władz. W Buriacji lokalni szamani zaczęli odwodzić go od dalszego marszu. Rozpoczęto też działania bardziej oficjalne. Jakucka FSB wszczęła sprawę o nawoływanie do przemocy wobec głowy państwa. Władze skonfiskowały podarowane Gabyszewowi samochody, a „nieznani sprawcy” pobili mieszkańca, który go przenocował.

W końcu, po przejściu około 3 tysięcy kilometrów, szaman został zatrzymany na granicy Buriacji z Obwodem Irkuckim i przewieziony do izolatora dla psychicznie chorych w Jakucku.

Mimo że Gabyszew nigdy nie stosował przemocy, ani nie nawoływał do jej użycia, wszczęto sprawę karną. Żeby przedstawić mu zarzuty, miejscowe FSB potrzebowało opinii językoznawcy, który ze słów szamana wywiódł groźby skierowane przeciwko głowie państwa. Gabyszew w końcu został zwolniony, ale dopiero po pokajaniu się przed kamerami. W obecności dwóch funkcjonariuszy FSB musiał przyznać, że jego zatrzymanie przebiegało zgodnie z prawem.

To wyznanie musiało go pewnie uwierać, ponieważ zaraz po wyjściu z izolatora stwierdził, że „bóg gniewa się na demona, za to, że uwięził jego szamana”. Potem narysował na czole znak błyskawicy i obwieścił, że jego szamańskie imię to od teraz właśnie „boża błyskawica”.

Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek

Gabyszew z wykształcenia jest historykiem, ale pracował jako spawacz, palacz i stróż. Jak wielu mieszkańców Jakucji praktykował szamanizm. Nie porzucił lokalnych wierzeń, mimo że przyjął prawosławie pod wpływem żony. Po jej przedwczesnej śmierci zaszył się w lesie. Dwa lata życia w jurcie, żywienia się darami lasu i rozmyślania skłoniło go w końcu do zostania szamanem.

Mimo że ogłosił się wojownikiem, jego przesłanie było pokojowe. Nie zamierzał wypędzać demona z Kremla siłą. Miał się w tym celu posłużyć tradycyjnymi sposobami jakuckich szamanów. Rozpalić ognisko na Placu Czerwonym, „nakarmić” ogień kumysem i końskim włosiem i odprawić modły do taktu wybijanego na düngüre – jakuckim bębnie. Po tym rytuale Putin sam miał podać się do dymisji.

Gabyszew jeszcze kilkukrotnie zbierał zwolenników i wyruszał na swoją krucjatę. Za każdym razem był zatrzymywany albo przed wyruszeniem w drogę, albo w krótce po rozpoczęciu wędrówki. Potem był kierowany na ambulatoryjne leczenie psychiatryczne, mimo ekspertyz lekarzy z rosyjskiego Niezależnego Towarzystwa Psychiatrycznego, potwierdzających, że nie jest agresywny i nie kwalifikuje się do leczenia. Służby najeżdżały jego dom, wywlekając go tak jak stał, bez dokumentacji medycznej czy butów. Od maja do lipca 2020 r. przebywał w jakuckim izolatorze psychiatrycznym.

Szaman groźny jak Nawalny?

Sprawy przybrały poważniejszy obrót, kiedy w styczniu 2021 roku do Rosji powrócił z leczenia w Niemczech Aleksiej Nawalny. Przez Rosję przetoczyła się fala demonstracji związanych z jego aresztowaniem. W Jakucku ludzie wyszli na ulice pomimo pięćdziesięciostopniowego mrozu. Tydzień wcześniej Gabyszew zapowiedział kolejny pochód na Moskwę.

Pretekstem do jego zatrzymania było to, że nie pojawił się na wizycie u psychiatry. W operacji uczestniczyło ponad 50 funkcjonariuszy różnych służb. Grupa szturmowa wdarła się do domu nocą. Zaskoczony w ciemnościach szaman zaczął się bronić. Kilka razy uderzył napastników pogrzebaczem i batasem – tradycyjną jakucką bronią sieczną osadzoną na długim trzonku. Nie zrobił nikomu krzywdy – rozerwał tylko spodnie jednemu z funkcjonariuszy Rosgwardii.

Szaman został zatrzymany i umieszczony na obserwacji w izolatorze psychiatrycznym. Badania przez biegłych lekarzy – psychiatrów, ze względu na pandemię COVID -19 odbyły się za pośrednictwem komunikatora internetowego. Gabyszew w połowie marca bieżącego roku został uznany za niepoczytalnego. Pod koniec lipca zapadła sądowa decyzja o jego przymusowym leczeniu. Po wyczerpaniu sądowej drogi w Jakucji, w październiku bieżącego roku został przewieziony na przymusowe leczenie do zamkniętego zakładu psychiatrycznego ścisłej obserwacji w Nowosybirsku. Może tam spędzić nawet kilka lat. Jego prawnicy zapowiadają odwołanie do Sądu Najwyższego Federacji Rosyjskiej i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

Powrót psychuszek

Rosyjskie władze nie od dzisiaj kierują opozycjonistów na przymusowe leczenie psychiatryczne. Po krótkim okresie przerwy w latach 90tych, nastąpił powrót do sowieckich praktyk. Na badania kierowane są osoby wykazujące według organów ścigania odchylenia od społecznej „normy”, nawet jeśli nie są agresywne i nie zagrażają sobie ani otoczeniu. Jeśli obserwacja ambulatoryjna nie potwierdzi podejrzeń, pacjenta często kieruje się na kilka tygodni do zakładu zamkniętego. Tam łatwo już wykryć na przykład "schizofrenie pełzającą" - jednostkę chorobową znaną w praktyce wyłącznie w rosyjskiej psychiatrii. Chorobę tą, w Polsce nazywaną "schizofrenią bezobjawową", można stwierdzić w zasadzie u każdego.

Jest to możliwe, bo rosyjskie władze wykorzystują swoje możliwości do wpływania na lekarzy - psychiatrów. Zawodowa niezależność może oznaczać złamanie kariery albo wydalenie z zawodu. Ekspert Niezależnego Stowarzyszenia Psychiatrów Jurij Sawienko stwierdził, że władze osiągnęły swój cel - w środowisku zawodowym zasiać strach przed władzą, a w społeczeństwie - przed psychiatrami.

Zamykanie w szpitalach psychiatrycznych pozwala na długotrwałą izolację - pacjenci wypuszczani są zwykle po 5 - 7 latach. Przy czym warunki w rosyjskich psychuszkach często są cięższe od tych panujących w więzieniach czy koloniach karnych.

W ostatnim czasie Gabyszew nie jest jedynym „przeciwnikiem reżimu” poddanym izolacji pod pretekstem badań czy leczenia psychiatrycznego. W lipcu 2021 r. na przymusowe leczenie psychiatryczne wysłano współpracownika Nawalnego, Dmitrija Nadieina, u którego rozpoznano „pełzającą schizofrenię”. Nadiein miał w sieci zamieszczać posty rzekomo pochwalające zamach bombowy na oddział FSB w Archangielsku w 2018 r. W październiku sąd w Niżnym Nowogrodzie postanowił o przymusowej hospitalizacji aktywisty – incela Aleksieja Podniebiesnogo. Powodem były jego wpisy na temat strzelanin w rosyjskich szkołach i zaczepianie studentek miejscowej uczelni. Prawdziwą przyczyną był prawdopodobnie jego zatarg z miejscowym gubernatorem na tle obostrzeń związanych z pandemią.

Wzrasta też represywność państwa. Ostatnio przez kraj przetacza się fala procesów osób skazywanych za udział często w jednoosobowych protestach i wyrażanie jakiejkolwiek dezaprobaty w stosunku do działań władzy – nawet przeciw wycince drzew czy budowie nowych osiedli. Kilkudniowe kary aresztu za umieszczane na portalach społecznościowych zdjęć w prowokacyjnych pozach na tle cerkwi czy pomników nie są rzadkością. W listopadzie br. rosyjska Prokuratura Generalna zwróciła się do Sądu Najwyższego o delegalizację stowarzyszenia "Memoriał" za "systematyczne naruszenia ustawy o zagranicznych agentach".

Koniec jurodiwych

Rosyjskie władze pewnie obawiają się, że Gabyszew znajdzie naśladowców. Co też się dzieje. W listopadzie br. w izolatorze psychiatrycznym zamknięto szamana z Buriacji – Nikołaja Dyłykowa, który jechał do Moskwy walczyć z „satanistycznymi pedofilami”, a zatrzymany przez FSB podawał się za Gabyszewa. Widać pragmatyczny kremlowski reżim obawia się nawet przeciwników używających jedynie nadprzyrodzonych mocy.

Rosyjskie władze często i chętnie odwołują się do rosyjskiej spuścizny i tradycji. Nie chcą chyba jednak wracać do tradycji jurodiwych, do których trzeba by zaliczyć opozycyjnych szamanów. I nie ma się co dziwić. Boży szaleńcy mogli sobie pozwolić na bezkarne mówienie prawdy o szaleńcach u władzy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także