Z PÓŁDYSTANSU I Już po raz drugi z rzędu sylwestrowe celebracje w Polsce, a zapewne również pod innym szerokościami geograficznymi, będą znacznie kameralniejsze niźli drzewiej bywało.
Covidowa never-ending story trwa bowiem w najlepsze. Na widnokręgu nie widać nawet symptomów jej ewentualnego epilogu.
Z uwagi na epidemiczne ograniczenie tłumne bale są organizowane dziś incydentalnie. Zaś liczba tak popularnych party domowych - podczas których w rozmaitych konfiguracjach żegnano rok odchodzący, witając jego sukcesora - także uległa wydatnemu zmniejszeniu. Przypuszczam, że większość doczeka północy z 31 grudnia na 1 stycznia przy szklanym ekranie, odbiorniku radiowym albo jakimś nowocześniejszym nośniku dzięków.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.