DoRzeczy.pl: Rzecznik Ministerstwa Zdrowia powiedział, że do 1 marca każdy medyk musi się zaszczepić dwoma dawkami, bo w przeciwnym razie spotka go kara finansowa. Jak Pani to ocenia?
Maria Kurowska: Szczerze przyznaję, że jestem zdumiona wystąpieniem pana rzecznika. Wydawało mi się, że resort zdrowia już trochę otworzył się na wiedzę o pandemii. Doświadczenie ostatnich dwóch lat powinno ich ukierunkować na zupełnie inne działania. Zarażają się zaszczepieni i niezaszczepieni, chorują zaszczepieni i niezaszczepieni, transmitują wirusa zaszczepieni i niezaszczepieni. Okazuje się, że szczepionka nie chroni ani medyków, ani też ludzi, którzy z medykami mają do czynienia. Pytam więc, dlaczego chcemy szczepić jeszcze tych, którzy do tej pory się nie zaszczepili i mają ku temu własne przesłanki? Przymus jest zawsze rzeczą okropną, nie wolno nikogo do niczego przymuszać, ponieważ Pan Bóg dał nam wolność, którą teraz chcą nam odebrać urzędnicy. Jest to zatem coś, co nie powinno się wydarzyć i nad tym ubolewam.
Jak Parlamentarny Zespół ds. Sanitaryzmu planuje zareagować na te działania?
Nie miałam czasu porozmawiać chociażby z szefową naszego zespołu o tym, jakie dalsze działania będziemy podejmować, natomiast jesteśmy przygotowani i mamy już sformułowane pismo w tym zakresie. Podkreślamy w nim fakt, że przymuszanie nie ma podstawy prawnej. Zostało wprowadzone na bazie rozporządzenia pana ministra, a nie ustawy dającej możliwość wydawania rozporządzenia na jej podstawie. Podsumowując, uważam te działania były bezprawne i zupełnie niepotrzebne. W tym trudnym czasie dla branży medycznej, która ma niedobór kadrowy, przymus szczepień mógłby odrzucić od pracy osoby, które nie przyjęły preparatów. Ludzie decydują się na to z różnych powodów. Ktoś może np. obawiać się o swoje życie i zdrowie, bo obserwuje NOP-y. Wiemy np. z ust ratownika, który ostatnio się ujawnił, że nigdy nie było tylu chorób serca, zakrzepic itd. Wskazał on, że to mogą być efekty szczepień. Przymus nie ma zatem żadnego uzasadnienia i zupełnie nie rozumiem tej sytuacji i takiego zachowania, jakby ktoś chciał jeszcze bardziej zaognić sytuację w naszej ojczyźnie.
Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska stwierdził, że wiele z obostrzeń, takie jak noszenie maseczek czy dezynfekcja rąk, pozostanie z nami na dłużej. Jak to się ma do wcześniejszych zapowiedzi luzowania restrykcji?
Mam nadzieję, że dojrzeliśmy już jako społeczeństwo do tego, że trzeba znieść wszystkie obostrzenia i zacząć normalnie żyć. Jeżeli ministerstwo i pan Kraska tego nie widzą i nie rozumieją, to znaczy, że żyją w jakimś fikcyjnym świecie i są oderwani od rzeczywistości. Radziłabym panu wiceministrowi, aby poszedł do ludzi i z nimi porozmawiał. Wtedy widziałby, czym żyją przeciętni obywatele. Bez względu na zdrowie somatyczne, nie chcemy pozbawiać zdrowia psychicznego i duchowego, a to się dzieje w wyniku tych obostrzeń. Coraz więcej dzieci zmaga się z depresją, a nauczyciele biją na alarm. To są efekty tych restrykcji. Musimy wreszcie zacząć normalnie żyć i jeżeli nie rozumieją tego panowie z ministerstwa, to znaczy, że powinni się stamtąd wyprowadzić i dać szansę zafunkcjonowania innym ludziom, którzy potrafią czerpać z doświadczeń dwóch lat pandemii i podejmować właściwe decyzje.