Informacje taką przekazał w czwartek szef kijowskiej policji Andriej Nebitow.
– Niestety wróg postępuje nikczemnie, rzekomo zgadzając się na ewakuację ludności cywilnej, a za tą zasłoną jego wojska są restrukturyzowane, przemieszczają się, zabezpieczają pozycje inżynieryjne – powiedział Nebitov w na prasowej w Kijowie.
Wielu wojskowych ekspertów ocenia, że Rosjanie nie dysponują odpowiednimi siłami, aby mieli szansę przeprowadzić skuteczne uderzenie na Kijów. Interfax Ukraina, powołując się na rzecznika MON Ukrainy Ołeksandra Motuzjanyka przekazał, że w ocenie resortu obrony istnieje możliwość próby szturmu na stolicę.
– Miasta takie jak Kijów, Charków, Mariupol, Nikołajew są niezwykle ważnymi miastami w ofensywnej operacji Federacji Rosyjskiej. W większości, prawie we wszystkich tych miastach, wróg nie odnosi sukcesu i nie może tych miast zająć. Dlatego wróg ucieka się do aktów terrorystycznych. Chcę podkreślić, że nadal istnieje możliwość, że wróg spróbuje szturmować stolicę – powiedział Motuzyanyk.
Dodał jednak, że w obronie Kijowa uczestniczą najlepsze jednostki wojsk lądowych, desantowych i sił specjalnych Ukrainy.
Atak Putina na Ukrainę
Po kilku dniach rozpoczętej 24 lutego wojny, rosyjskie wojska zaczęły ostrzeliwać także na cele cywilne. Według szacunków ONZ, od początku inwazji zginęło ponad 600 cywilów. Ukraińska prokuratura generalna podała, że wśród ofiar jest 100 dzieci.
Prezydent Władimir Putin wysłał wojska na Ukrainę w odpowiedzi na prośbę przywódców samozwańczych republik Donieckiej i Ługańskiej, które wcześniej Rosja uznała za niepodległe i podpisała z nimi umowy o współpracy i wzajemnej pomocy.
Atak na Ukrainę poprzedziło telewizyjne wystąpienie Putina, w którym poinformował, że podjął decyzję o przeprowadzeniu specjalnej operacji wojskowej na Ukrainie w celu ochrony osób "cierpiących nadużycia i ludobójstwo przez reżim kijowski".
Moskwa domaga się od Kijowa m.in. uznania Krymu za rosyjski oraz "demilitaryzacji i denazyfikacji" Ukrainy.
Czytaj też:
W piątek rozmowa Joe Bidena z Xi JinpingiemCzytaj też:
"Polityka": Kreml trzeba wytresować jak psa