A to z powodu telewizyjnych festiwali, czyli porykiwań odbywających się w tym czasie jak Polska długa i szeroka w zbożnym celu natłuczenia kasy przez wydających te ryki oraz stacje transmitujące owe aspirujące do kulturalnych wydarzenia, rzekomo uwielbiane przez lud.
To wycie na okrągło jest treściowo swojskie, formalnie zaś światowe. Nie tylko coraz częściej dobiegają nas słowa wykonywanych piosenek w języku zbliżonym do angielskiego, ale już same nazwy imprez znamionują ich międzynarodowość. Z zasłużonym dla niesienia naszej rozrywki w świat nadmorskim porykiwaniem na czele, które pod egidą TVN zwie się obecnie Top of the Top Sopot Festival i gdzie rozdaje się niczym w PRL Bursztynowe Słowiki, po aferze Amber Gold kojarzące się raczej marnie. Organizator nie przejmuje się tym jednak specjalnie, rywalizację o mającą historyczne konotacje statuetkę, nazwaną #Top_Of_The_Top_Challenge (a jak!), przeprowadzając, jak zwykle, między swymi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.