Jaki jest jak

Dodano: 
Sala kinowa, zdjęcie ilustracyjne
Sala kinowa, zdjęcie ilustracyjne Źródło: Unsplash / Kilyan Sockalingum
Wiesław Chełminiak | Są jeszcze takie miejsca, w których słowo „nauczyciel” brzmi dumnie.

Żeby je poznać, trzeba się jednak wyprawić na koniec świata. Na przykład do Bhutanu. Ten nieduży kraj, położony u stóp Himalajów, ma problem zgoła nieegzotyczny. Młodym, wykształconym mieszczuchom marzy się emigracja. Bohater filmu, ku zgrozie babci nierozumiejącej, jak można porzucić „dobrą, rządową posadę”, stara się o australijską wizę. Daje też do zrozumienia, że w szkole pracuje z musu. Przełożeni, zirytowani postawą Ugyena, każą mu spędzić kilka ostatnich miesięcy brakujących do końca kontraktu na kompletnym wygwizdowie. W tytułowej Lunanie nikt nie słyszał o Internecie, elektryczność jest efemerydą, w piecu zaś pali się wysuszonym łajnem jaków. Ugyen, ostentacyjnie odcinający się od kulturowych korzeni, myśli o dezercji.

Cóż, znamy ten schemat choćby z opowieści o katorżnikach, którzy pokochali Syberię.

Całość recenzji opublikowana jest w 4/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także