Spośród 50 000 najemników, których właściciel PKW „Wagner” Jewgienij Prigożyn zebrał z rosyjskich więzień, tylko około jedna piąta walczy na frontach na Ukrainie.
Kolosalne straty Wagnerowców
Analitycy Instytutu Badań nad Wojną zauważyli, że taka sytuacja jest wynikiem nie tylko dużych strat osobowych (zabitych lub rannych), ale także ponieważ masowych dezercji. Szefowa niezależnej rosyjskiej organizacji praw człowieka „Siedząca Rosja” Olga Romanowa upubliczniła stosowne dane.
„ISW nie może potwierdzić tych liczb, ale są one bardzo prawdopodobne, biorąc pod uwagę model Wagner PMC wykorzystujący najemników jako mięso armatnie w bardzo wyczerpujących operacjach ofensywnych” – wyjaśnili eksperci w raporcie.
Według analityków, model stosowany przez wagnerowców, polegający na utrzymywaniu wysoko wyszkolonych długoterminowych najemników jako elementów przywódczych i sił specjalnych na szczycie masy niewyszkolonych więźniów, również prowadzi do wysokich strat w walce, dużej liczby kapitulacji i dezercji.
Wcześniej ISW informowało o przypadkach, gdy krewni najemników Grupy Wagnera otrzymywali puste trumny, choć mówiono im, że ich bliscy zginęli na wojnie. Analitycy uważają, że wskazuje to, że najemnikom Prigożyna brakuje podstawowej infrastruktury administracyjnej i biurokratycznej do śledzenia i zgłaszania własnych strat.
Niedawno Stany Zjednoczone uznały Grupę Wagnera za międzynarodową organizację przestępczą. Waszyngton ogłosił nowe sankcje wobec osób z nią związanych.
Jak wcześniej informowała agencja Unian, wagnerowcy zyskali w czasie wojny na Ukrainie reputację „mięsa armatniego”, które jest wykorzystywane w krwawych frontalnych atakach na pozycje ukraińskie. W bitwach o Bachmut i Sołedar Grupa Wagnera została praktycznie zniszczona, mówią ukraińscy wojskowi.
Czytaj też:
Amerykańscy eksperci: Prigożyn wpadł w poważne tarapatyCzytaj też:
Prigożyn: YouTube wkrótce zostanie zbanowany