Założyciel Fundacji Walki z Korupcją (FBK) budzi w Polsce skrajne emocje. Jak to zwykle zresztą bywa. Lewica liberalna dokonała wręcz medialnej kanonizacji Aleksieja Nawalnego, przedstawiając go jako krystalicznie czystego bohatera Zachodu, który nigdy nawet w myślach nie był ani imperialistą, ani nacjonalistą. Z kolei spora część prawicy rzuciła się z demaskatorską pasją na mit opozycjonisty, nie tylko porównując go do Putina, ale wręcz wskazując, że jest od Putina gorszy. Bo Putin jaki jest, taki jest, ale dzięki temu Zachód nie chce z Rosją rozmawiać. A gdyby doszedł fajnorosjanin Nawalny, zaraz Waszyngton i Bruksela dogadałyby się z Moskwą nad głową Warszawy. A wtedy spod maski sympatycznego liberała wylazłaby prawdziwa twarz wielkoruskiego szowinisty. Części prawicowych komentatorów z tej demaskatorskiej pasji aż rozum odjęło.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.