– Donald Tusk jest zwolennikiem paktu migracyjnego, czego najlepszy dowód dał poprzez tzw. unieważnienie referendum – powiedział we wtorek na konferencji prasowej w Parlamencie Europejskim Mateusz Morawiecki.
Były premier przyjechał do Brukseli, gdzie m.in. miał wziąć udział w konferencji europejskich konserwatystów National Conservatism (NatCon). We wtorek policja wkroczyła na miejsce wydarzenie. Władze zdecydowały się zamknąć imprezę ze względu na możliwość "zakłócenia porządku publicznego". Organizatorzy poinformowali, że poszukują miejsca, aby móc kontynuować konferencję w środę. Morawiecki miał być jednym z głównych mówców. Oprócz polityka PiS udział w imprezie zapowiedzieli m.in.: premier Węgier Viktor Orban, Nigel Farage, Eric Zemmour oraz kardynał Gerhard Müller.
Morawiecki: Tusk złamał tę zasadę
Podczas wtorkowej konferencji prasowej Mateusz Morawiecki przypomniał, że w Polsce przeciwko paktowi migracyjnemu głosowało 10 mln obywateli. Jak podkreślił, zdecydowane stanowisko Polski, Węgier i Czech doprowadziło do tego, że w czerwcu 2018 r. i w czerwcu 2019 r. do konkluzji Rady Europejskiej "wpisana została jednoznacznie brzmiąca zasada, że jakiekolwiek działania w tym zakresie muszą być jednomyślne".
– Donald Tusk złamał tę zasadę i zgodził się pośrednio na to, aby pakt migracyjny był przyjęty – mówił były premier. – Wzywam Donalda Tuska stąd, z Brukseli, żeby jak najostrzej zawetował pakt migracyjny, ponieważ ma do tego podstawę prawną w postaci konkluzji Rady Europejskiej – dodał.
PE przyjął pakt migracyjny
W minioną środę Parlament Europejski przyjął pakt migracyjny, który przewiduje obowiązkową solidarność w kwestii migracji. Zdecydowany sprzeciw wobec takiej formy polityki migracyjnej wyraził premier Donald Tusk. – Polska nie zgodzi się na mechanizm relokacji, mimo przyjęcia przez PE paktu migracyjnego – zapowiedział chwilę po głosowaniu w tej sprawie szef polskiego rządu. Paktowi migracyjnemu głośno sprzeciwił się także premier Węgier Viktor Orban.
Pakt migracyjny przewiduje obowiązkową solidarność z krajami UE, które doświadczają "presji migracyjnej". W takiej sytuacji pozostałe państwa członkowskie mają wybór między relokacją osób ubiegających się o azyl na swoje terytorium a wniesieniem opłaty.
Czytaj też:
Szef Rady Europejskiej: Tusk i Orban mają racjęCzytaj też:
Niemiecki dziennik: Tusk będzie trzymał się tej linii PiS