W sopockiej Państwowej Galerii Sztuki zakończyła się właśnie wystawa pt. „Mogę wam opowiedzieć o sobie”. Zestawienie twórczości dwóch artystów: Władysława Hasiora i Daniela Rycharskiego. Jak na twórczość Hasiora przystało, mogliśmy podziwiać jego prace inspirowane m.in. polskim, ludowym katolicyzmem. Mam tę niewątpliwą przyjemność, że osobiście znałem Hasiora, uczestniczyłem w jego wykładach i wiele razy z nim rozmawiałem.
W prywatnej rozmowie przyznał mi Hasior, że był człowiekiem wierzącym. Jednak jego wiara nie była zbyt głębokiej, mistycznej natury. Wynikała ona bardziej z przywiązania do tradycji będącej istotną częścią kultury polskiej. Hasior zanurzony był w owej tradycji, jak ją nazywał, plebejskiej, która nigdy nie wykorzystywała religii (jakiejkolwiek) jako bezdusznej materii, czyli opowieści pozbawionej istotnego rdzenia ją konstytuującego. Duch bowiem, nawet w tej najprostszej wiejskiej sztuce, jest najważniejszy. Forma idzie za nim.
Hasior zaczerpnął szeroką dłonią z kultury ludowej, która w naszym kraju związana była – i chyba w dalszym ciągu jest – najsilniej z religijnością katolicką. Są to m.in. sztandary, inspirowane sztandarami (chorągwiami) kościelnymi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.