Dlaczego oni wszyscy jeszcze nie siedzą?!" – dopytuje się w dramatycznym tonie redaktor Bartosz Wieliński z "Gazety Wyborczej" w wywiadzie – skądinąd pełnym różnego rodzaju kuriozów – z Anne Applebaum i jej mężem, Radosławem Sikorskim. "Oni wszyscy" wskazani są po nazwisku: Wielińskiemu chodzi o Jarosława Kaczyńskiego, Mateusza Morawieckiego, Zbigniewa Ziobrę i innych liderów PiS. Powiedzmy od razu, że Sikorskiemu, do którego bezpośrednio skierowane było pytanie, nie udaje się udzielić odpowiedzi, która mogłaby usatysfakcjonować betonowy elektorat PO i zarazem czytelniczy target gazety, w którego imieniu Wieliński to pytanie zadał. A dla tej grupy kwestia, "żeby oni wszyscy siedzieli", jest szalenia ważna, być może najważniejsza, i stanowi przyczynę narastającej frustracji.
Oczywiście bynajmniej nie próbuje minister Sikorski naprowadzić Wielińskiego i czytelników na trop właściwej, narzucającej się odpowiedzi: nie siedzą, bo nie zrobili niczego sprzecznego z prawem, więc nie ma żadnych podstaw do postawienia im zarzutów – nie mówiąc o nakazach aresztowania czy skazaniach. Przyznanie otwarcie prawdy pociągnąć by bowiem za sobą musiało, jako logiczną konsekwencję, stwierdzenie, że propaganda, za pomocą której partia państwa Sikorskich oraz gazeta redaktora Wielińskiego i inne media lewicowo-liberalne od dziewięciu lat utrzymują ów "betonowy elektorat" w nienawiści i histerii, oparta była i jest w całości na kłamstwach. A tego przyznać nie można. Sikorski kręci więc, że trzeba czasu, apeluje o wyrozumiałość i cierpliwość, a w ogóle wszystko jest winą, jak twierdzi, prezydenta Dudy, który "ukrywa przestępców w pałacu" i ich ułaskawia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.