Analitycy Instytutu Studiów nad Wojną (ISW) wskazali, że władze rosyjskie de facto odrzuciły nowe ultimatum amerykańskiego prezydenta. Przytoczyli przykład wiceprzewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który na portalu X stwierdził, że Trump nie może dyktować terminu rozpoczęcia negocjacji pokojowych i że wojna zakończy się, gdy Rosja osiągnie wszystkie swoje cele militarne.
Rosja naciska na Trumpa
ISW przypomniało również słowa rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa, że Rosjanie będą kontynuować wojnę przeciwko Ukrainie, aby chronić własne interesy, nawet pomimo słów prezydenta USA. Pieskow zasugerował nawet, że w ostatnim czasie nastąpiło spowolnienie procesu normalizacji stosunków rosyjsko-amerykańskich. Szybko przerzucił odpowiedzialność na Amerykanów, mówiąc, że Kreml nadal jest zainteresowany tym procesem, ale postęp będzie wymagał "impulsów” z obu stron.
"Oświadczenia Pieskowa o pogorszeniu stosunków rosyjsko-amerykańskich są częścią działań mających na celu zmuszenie Trumpa do rezygnacji z ultimatum, aby umożliwić normalizację stosunków dwustronnych i kontynuację współpracy” – sugerują analitycy.
Jednocześnie ISW jest przekonane, że Kreml nie jest zainteresowany prowadzeniem negocjacji mających na celu zakończenie wojny z Ukrainą i stara się ją przeciągać, aby uzyskać dodatkowe korzyści na polu walki.
Przypomnijmy, że dwa tygodnie temu Trump ogłosił, że Władimir Putin ma 50 dni na zakończenie wojny z Ukrainą, pod groźbą nałożenia sankcji. 29 lipca skrócił ten termin do 10 dni ze względu na brak postępów w dążeniu Rosji do pokoju.
– Skrócę te 50 dni, które mu dałem, do mniejszej liczby – powiedział Donald Trump przed spotkaniem z premierem Wielkiej Brytanii Keirem Starmerem, do którego doszło w Szkocji.
Czytaj też:
Potężne trzęsienie ziemi w Rosji. Trump ostrzega przed tsunamiCzytaj też:
Kryzys naftowy po decyzji Trumpa? Jest rozwiązanie