Trawiony wątpliwościami skromny pracownik winnicy Pańskiej
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Trawiony wątpliwościami skromny pracownik winnicy Pańskiej

Dodano: 
Benedykt XVI
Benedykt XVI Źródło: PAP/EPA / MAURIZIO BRAMBATTI
Losy Josepha Ratzingera to zmaganie się wybitnego teologa z poczuciem winy i słabości. Tę próbę, w której wyzwaniem była dla niego jego osobista słabość, Benedykt XVI zdecydowanie wygrał.

Kardynała Josepha Ratzingera spotkałem tylko raz w życiu. Jako dziennikarz Radia Plus przybyłem do Turynu, aby relacjonować uroczyste wystawienie Całunu z odbiciem Ciała umęczonego Jezusa. W trakcie uroczystości wymknąłem się bocznym wyjściem na krużganki przylegające do turyńskiej katedry. Było zdumiewająco pusto, ale nagle zobaczyłem zmierzającego w kierunku katedry prefekta Kongregacji Nauki Wiary. Byłem tak zaskoczony, że jedyne, co mogłem zrobić, to podejść do słynnego już wówczas hierarchy, przedstawić się, uklęknąć, ucałować jego dłoń i poprosić o błogosławieństwo. Kardynał zatrzymał się i przez parę sekund mogłem przyjrzeć mu się z bliska. Pierwszym, co rzucało się w oczy, był nieśmiały uśmiech i uważnie, życzliwie patrzące oczy. Zrozumiałem, że mam przed sobą kogoś, kto łączy analityczny umysł z tym, co nazywane jest niekiedy słonecznością katolicyzmu. Ten dobroczynny wpływ wiary rzymskiej widoczny jest szczególnie u południowych Niemców, u których typowa dla germańskości sztywność i zasadniczość łagodzona jest przez katolicyzm.

Niedźwiedź św. Korbiniana

O tej przedziwnej zbitce różnych cech, które znalazły swoją syntezę w niepowtarzalnej osobowości Josepha Ratzingera, przypomniałem sobie wiele lat później, gdy we wrześniu 2006 r., już po objęciu Tronu św. Piotra, najsłynniejszy wówczas Bawarczyk na świecie odwiedził swoją ojczyznę. Przemawiając 9 września 2006 r. w Monachium przed Kolumną Maryjną vis-à-vis ratusza nowo mianowany papież Benedykt XVI wyznawał: „Nominacja wyrwała mnie z dobrze mi znanej pracy wykładowcy akademickiego, stawiając przed nowymi zadaniami i nowym zakresem odpowiedzialności”. Jak wspominał nowy Pontifex, przyszedł mu wówczas na myśl symbol z jego herbu arcybiskupiego zarządcy archidiecezji Monachium i Fryzyngi, w którym znalazł się symbol niedźwiedzia św. Korbiniana. Ten wczesnośredniowieczny święty, patron diecezji we Fryzyndze, w czasie pielgrzymki do Rzymu zmusił napotkanego w puszczy niedźwiedzia do niesienia swych tobołków. Jak zaznaczył Benedykt w Monachium, motyw niedźwiedzia św. Korbiniana przyszedł mu na myśl w kontekście analizy interpretacji 22. i 23. wersetu Psalmu 73, dokonanej przez św. Augustyna. Psalmista pytał, dlaczego złym ludziom tak dobrze wiedzie się na tym świecie i dlaczego tak wielu dobrym ludziom wiedzie się na tym świecie źle. Augustyn wskazywał, że pokora chrześcijańska powinna prowadzić do zaakceptowania woli kogoś, kto ciągnie pług po Bożej roli, wykonując ciężką pracę, która została mu przydzielona. Jak wskazywał Benedykt: „Niedźwiedź w tym kontekście biskupa Hippony zachęcił mnie, abym stale na nowo pełnił swoją posługę z radością i ufnością. Tak było przed 30 laty, tak jest i obecnie, jak wypełniam nowe zadania”.

Cały artykuł dostępny jest w 2/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także