Kilka dni temu Senat USA przegłosował ustawę o budżecie Pentagonu na 2020 r. Zapisano w niej m.in. sankcje na firmy budujące gazociąg Nord Stream 2. Sankcje dotyczą firm budujących gazociąg łączący Rosję i Niemcy przez Morze Bałtyckie. Obostrzenia obejmą także statki i podmioty, które umożliwiają układanie rur na głębokościach ok. 30 metrów i większych. Projekt budżetu Pentagonu zawiera również zapis, który "zabrania rządowi USA uznania aneksji Krymu dokonanej przez Federację Rosyjską".
W związku z tymi działania budowa gazociągu opóźni się o rok. Rosyjski minister ds. energii Aleksandr Nowak zapowiedział, że Nord Stream zostanie uruchomiony w 2020 roku. To właśnie z powodu amerykańskich sankcji z budowy wycofała się szwajcarska firma Allseas, która miała układać rury na dnie Bałtyku. Jednostki, którymi dysponowali szwajcarzy miały być bezkonkurencyjne w tych pracach.
O dalsze losy budowy został zapytany sam Nowak. – Układacz rur „Akademik Czerskij” jest jednym z wariantów dobudowy Nord Stream-2, ale potrzebny jest dodatkowy czas na przygotowanie statku – stwierdził minister.
Jednym z problemów jest fakt, że rzeczony statek znajduje się na Dalekim Wschodzie nad Morzem Japońskim i dotarcie na Bałtyk zajmie mu wiele miesięcy.
Do tej pory Rosjanie jednak nie polegali na rodzimych statkach przy tak ambitnych przedsięwzięciach i przy kładzeniu rur na dnie morza posługiwali się zagranicznymi firmami. Pojawiają się głosy, że „Akademik Czerskij” nie będzie w stanie sprostać temu zadaniu. Aleksiej Rachmanow kierujący rosyjskim Zjednoczeniem Budowy Statków podkreśla, że do tego typu prac trzeba budować specjalne jednostki. Ich projektowanie i budowa zajmuje co najmniej kilka lat.
Czytaj też:
"Wydarzenie polityczne". Niemiecka prasa o Nord Stream IICzytaj też:
Ambasador Rosji wezwany pilnie do MSZ