Gen. Siergiej Surowikin udzielił wywiadu rosyjskim mediom państwowym. Nowy dowódca rosyjskich wojsk na Ukrainie powiedział, że sytuacja na polu bitwy jest "napięta", szczególnie w rejonie okupowanego przez Rosjan Chersonia.
– Naszą misją jest ratowanie życia, więc przeprowadzamy ewakuację ludności. Dalsze plany wobec Chersonia będą zależeć od sytuacji. Nie wykluczam podejmowania trudnych decyzji – zapowiedział.
"Chcemy, żeby Ukraina była państwem przyjaznym Rosji"
Tłumaczył, że Rosjanie i Ukraińcy to "jeden naród", ale wrogiem Rosji jest "reżim przestępczy w Kijowie". – Chcemy jednego: aby Ukraina była państwem niezależnym od Zachodu, przyjaznym Rosji – dodał.
Przekonywał, że ukraińska armia ściąga na linię frontu wszystkie rezerwy, w tym "nieprzygotowane siły obrony terytorialnej", które są "właściwie skazane na zagładę".
Surowikin powiedział, że "oddziały nacjonalistyczne strzelają do każdego, kto próbuje uciec" i że Siły Zbrojne Ukrainy tracą codziennie 600-1000 żołnierzy (zabitych i rannych).
– Nie dążymy do szybkiego przemieszczania się, ponieważ chronimy każdego żołnierza, a to zmniejsza liczbę ofiar wśród ludności cywilnej – przekonywał.
Według niego "NATO domaga się od Ukrainy działań ofensywnych, niezależnie od strat".
Kim jest gen. Siergiej Surowikin?
56-letni Siergiej Surowikin rozpoczął służbę w wojsku w 1983 r. W 2017 r. dowodził rosyjskimi wojskami w Syrii, za co otrzymał tytuł Bohatera Federacji Rosyjskiej.
Organizacje broniące praw człowieka uważają, że generał jest odpowiedzialny m.in. za ataki bronią chemiczną na syryjskich cywilów i zbombardowanie miasta Aleppo.
Niezależny rosyjski portal Meduza podaje, że Surowikin słynie z bezkompromisowości i że w wojsku nazywany jest "generałem armagedonem".
W lutym br. został objęty sankcjami Unii Europejskiej za udział w inwazji na Ukrainę.
Czytaj też:
Rosja rozszerza parasol nuklearny o anektowaną część Ukrainy