Wyzwolicielka Ukrainy spod rosyjskiego jarzma w ramach wsparcia USA dla Majdanu tudzież, wręcz przeciwnie, przyczyna obecnej niedoli Ukrainy – niezależnie od tego, jak kwalifikowane są działania wysokiej rangi amerykańskiej dyplomatki, to właśnie Victoria Nuland odgrywa, od przeszło 10 lat, wiodącą, choć dyskretną rolę w realizacji amerykańskiej agendy względem Ukrainy i Rosji, korzystając z aportu wpływowych amerykańskich think tanków.
Victorii Nuland nie trzeba w zasadzie przedstawiać, a jednak należałoby ją przedstawić. Ten paradoks bierze się stąd, że w ogólnej świadomości jest ona kojarzona jako wpływowy amerykański urzędnik z zakresu polityki zagranicznej, a jednocześnie nie będąc politykiem sensu stricto, który pełni swój urząd z nadania wyborczego, nie jest ona tak rozpoznawalna ani pierwszoplanowo widoczna. Do tej nietypowej roli polityka, który jest przede wszystkim urzędnikiem, a także urzędnika, który wyznacza politykę, Nuland doszła, pnąc się stopniowo po drabinie amerykańskiego korpusu służby zagranicznej, do którego wstąpiła już w wieku 24 lat, świeżo po studiach, za czasów administracji Ronalda Reagana. Jej kierunek studiów był zresztą doskonale zespojony z ówczesnymi realiami zimnej wojny i naznaczył w sposób oczywisty jej dalszą ścieżkę kariery: oprócz stosunków międzynarodowych Victoria Nuland studiowała filologię rosyjską poszerzoną o historię i nauki polityczne dotyczące Rosji i Związku Sowieckiego. Co ciekawe, w ramach swego cursus honorum Nuland obejmowała stanowiska kierownicze w służbie zagranicznej zarówno za rządów demokratów, jak i republikanów, z wyłączeniem okresu prezydentury Donalda Trumpa.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.