O rządowych planach informuje tygodnik "Der Spiegel". Ministerstwo Sprawiedliwości i Ministerstwo ds. Rodziny po długich uzgodniły w toku długotrwałych negocjacji projekt ustawy zakazującej demonstracji proliferów na chodnikach. W Niemczech demonstracje obrońców życie są regularnie orgaznizowane przed poradniami i gabinetami lekarskimi po to, aby zniechęcić kobiety do dokonania aborcji.
Deutsche Welle zaznacza, że wprowadzenie takich przepisów realizowałoby obietnicę zawartą w umowie koalicyjnej zawartej przy formułowaniu rządu kierowanego przez kanclerza Olafa Scholza. "Projekt miał być dostępny już w zeszłym roku. Jednak ministerstwom najwyraźniej trudno było zdecydować, co jest ważniejsze: ogólne prawa osobiste kobiet w ciąży czy wolność słowa demonstrantów" – pisze "Der Spiegel".
Mówienie o życiu to nękanie?
Według ustaleń tygodnika, kraje związkowe mają zostać zobowiązane do zagwarantowania swobodnego dostępu do poradni. Projekt ustawy przewiduje, że w przyszłości przed poradnią lub gabinetem nie będzie można stawiać żadnych przeszkód. "Kobiety w ciąży nie mogą być zaczepiane, nękane lub zastraszane. Zabronione jest również rozpowszechnianie informacji na temat ciąży i aborcji, które są nieprawdziwe lub mają na celu wywołanie silnego stresu emocjonalnego u kobiet w ciąży. Każdy, kto narusza te przepisy, popełnia wykroczenie" – podano. Katolicka agencja prasowa KNA podała, że minister ds. rodziny Lisa Paus (Zieloni) chce szybko sfinalizować prace nad nowymi przepisami.
DW przypomina, że niemieckie miasta wielokrotnie podejmowały próbę delegalizacji demonstracji aktywistów pro-life przed poradniami dla kobiet chcących dokonać aborcji. Jednak na przykład w zeszłym roku, Frankfurt nad Menem, przegrał w sądzie w tej sprawie.
Czytaj też:
Raport nt. Kościoła w Niemczech nie pozostawia złudzeń. Dramatyczne daneCzytaj też:
Organizacja pro-life: Apelujemy o życzliwość wobec dzieci w prenatalnej fazie życia