"Trwa ludobójstwo, a świat milczy i nie podejmuje działań"

"Trwa ludobójstwo, a świat milczy i nie podejmuje działań"

Dodano: 
Żołnierze w Kongo, zdjęcie ilustracyjne
Żołnierze w Kongo, zdjęcie ilustracyjne Źródło:PAP/EPA
"Ponad 10 mln zabitych, 500 tys. zgwałconych kobiet, naruszenie terytorium narodowego Demokratycznej Republiki Konga przy milczeniu oraz braku działania ze strony wspólnoty międzynarodowej" – takie przerażające dane o wciąż trwającej w tym kraju tragedii przedstawia jedna z książek pochodzącego z Kamerunu dziennikarza i politologa Charles’a Onany.

W wywiadzie dla Radia Watykańskiego autor podkreśla haniebność ciszy na temat rozgrywającego się na oczach świata dramatu.

Podawane w pozycji informacje nie płyną w dużej mierze bezpośrednio od twórcy książki, ale często są zbiorem powiązanych danych z różnych oficjalnych źródeł. Sam Charles Onana zaznacza, iż wobec wciąż trwających okrucieństw trzeba podejmować działania.

Kongo: Trwa ludobójstwo, a świat milczy

– Byłoby ważne, aby ludzie dzisiaj wrócili do przesłania wygłoszonego przez papieża Franciszka w Kinszasie, kiedy powiedział, żeby trzymać ręce precz od Konga i że musimy również wziąć pod uwagę zapomniane ludobójstwo Kongijczyków – wyznaje politolog. Podkreśla, że chodzi o ważne słowa pochodzące "od bardzo wysokiego autorytetu moralnego". – Jeśli społeczność międzynarodowa chce dziś pomóc Kongu, musi wziąć pod uwagę fakt, że ludobójstwo w Kongu nie może zostać zapomniane. Holokaust mający miejsce w tym kraju jest niezwykle poważny. Dzieje się w biały dzień. Musimy to uznać i uznać status Kongijczyków jako ofiar tragedii, zbrodni przeciwko ludzkości niepodlegającej przedawnieniu przed sądami międzynarodowymi – powiedział Charles Onana.

Kameruński dziennikarz i politolog wskazuje zwłaszcza na niechlubną rolę rwandyjskich sił, które wspierają rebeliantów we wschodnim Kongu i praktycznie okupują część kraju, dopuszczając się zbrodni. Tymczasem świat tworzy z rządem tak postępującego państwa kolejne powiązania.

– Myślę, że byłoby rozsądne i zbawienne, gdyby społeczność międzynarodowa, Rada Bezpieczeństwa ONZ i Unia Europejska, zamiast wchodzić w – powiedziałbym – nieco pokrętne partnerstwo z Rwandą, nałożyły sankcje na ten kraj za to, że nie przestrzega prawa międzynarodowego, narusza prawa człowieka na masową skalę na terytorium Konga – wyznaje Charles Onana. I zaznacza, iż przede wszystkim należy wziąć pod uwagę status Demokratycznej Republiki Konga jako ofiary holokaustu odbywającego się w biały dzień i na takiej podstawie uznać ją za coś innego niż tylko kraj z problemami wewnętrznymi.

Jak podkreśla Charles Onana, jeśli tak się stanie, "Kongijczycy nie tylko odczują, że liczą się w oczach społeczności międzynarodowej, ale że sąsiedzi Konga, Rwanda i oczywiście Uganda będą również postrzegani jako kraje, których zachowanie zagraża międzynarodowemu pokojowi i bezpieczeństwu stanowiącym w pewnym sensie podstawowe zasady gwarantowane przez Radę Bezpieczeństwa ONZ".

Czytaj też:
Widmo nowej wojny. "Wybuchnie w ciągu godziny"

Źródło: KAI / Vatican News
Czytaj także