Departament Stanu USA przewiduje, że rosyjskie siły okupacyjne, które obecnie starają się posuwać do przodu w obwodzie charkowskim, nie będą w stanie osiągnąć na tym obszarze znaczących zdobyczy. Podczas briefingu prasowego mówił o tym Vedant Patel, zastępca rzecznika Departamentu Stanu USA.
Stwierdził, że Stany Zjednoczone spodziewają się, iż w ciągu najbliższych kilku tygodni Rosjanie spróbują posunąć się naprzód w obwodzie charkowskim i być może odniosą pewien, ale nie znaczący sukces. – Nie przewidujemy jednak żadnych większych przełomów, a z czasem dodatkowy napływ amerykańskiej pomocy i ciągłe wsparcie ze strony partnerów umożliwią Ukrainie dalsze przeciwstawienie się tego rodzaju agresji – wskazał.
Podkreślił, że USA są przekonane, że Ukraina zachowuje w tej walce kluczową przewagę, a jej wojsko powoduje znaczne straty rosyjskiej armii okupacyjnej.
Wcześniej sekretarz stanu USA Antony Blinken wyraził pewność, że Ukraina jest w stanie utrzymać linię kontaktową w obwodzie charkowskim. Z kolei Minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii David Cameron uważa, że rosyjska ofensywa w obwodzie charkowskim to "niezwykle niebezpieczny moment".
Ukraińcy przyznają: "Taktyczny sukces" Rosjan w obwodzie charkowskim
"W kierunku Charkowa sytuacja operacyjna pozostaje złożona i dynamicznie się zmienia" – czytamy w komunikacie ukraińskich sztabowców. Walki toczą się na wielu kierunkach, m.in. o kontrolę nad miastem Wołczańsk, położonym 10 km od granicy rosyjsko-ukraińskiej i 72 km od Charkowa.
Według strony ukraińskiej Rosjanie wysłali do ataku na Wołczańsk siły składające się z maksymalnie pięciu batalionów i "nie liczą się ze stratami". Sztab ukraiński zaplanował działania mające na celu zniszczenie oddziałów wroga, które przedarły się przez ukraińską obronę. "Rozmieszczenie rezerw w dalszym ciągu stabilizuje sytuację" – napisano w oświadczeniu.
Czytaj też:
Rosjanie donoszą o potężnym ataku Ukraińców. Nie żyje 19 osób