Ta historia wydarzyła się w Holandii. Polak pojawił się w zakładzie całkowicie pijany, z butelką likieru w rękach. Badania wykazały, że ma we krwi 13-krotnie więcej alkoholu niż wynosi maksymalna norma dotycząca prowadzenia samochodu.
Przedsiębiorca chciał w tej sytuacji zwolnić Polaka. Pracownik jednak odwołał się od tej decyzji do sądu. Przed wymiarem sprawiedliwości adwokat bronił Polaka, że ten chciał osobiście oznajmić swojemu szefowi, że nie jest w stanie dzisiaj pracować, co wskazuje na wysoką etykę pracy.
Kulawa umowa?
Adwokat argumentował, że Polak nie mógł telefonicznie poinformować o całym incydencie, gdyż nie zna ani języka holenderskiego, ani niemieckiego. Ponadto było "po drinku" więc nie mógł jasno myśleć i komunikować się.
Sąd ostatecznie nie zgodził się zwolnienie Polaka, argumentując, że umowa z nim zawarta nie zawierała zapisu, że będzie można go zwolnić, jeżeli pojawi się w pracy nietrzeźwy.
Czytaj też:
Rzucił się na matkę z nożem, bo... nie zostawiła mu kotletówCzytaj też:
Alkohol u prezydenta. Duda kupuje mniej niż Komorowski