Co roku ok. 23 tysięcy osób w Polsce dowiaduje się o diagnozie raka płuca; mniej więcej tyle samo z tego powodu umiera. Epidemia COVID-19 może jeszcze tę sytuację pogorszyć, z powodu opóźnień w diagnostyce i leczeniu. – W dobie pandemii większość oddziałów pulmonologicznych zostało zamienionych na „covidowe”, dlatego w dużej mierze przestaliśmy diagnozować nowych chorych onkologicznie. Gdy ci chorzy zostaną zdiagnozowani dopiero w przyszłym roku, będziemy ich mogli co najwyżej kierować do hospicjum – alarmuje prof. Tadeusz Orłowski, kierownik Kliniki Chirurgii Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc. – W kwietniu-maju zmniejszenie liczby nowych pacjentów i wydawanych kart DILO było dramatycznie niskie. Latem pacjentów było więcej, jednak dziś znów przychodzi do szpitala mniej, w porównaniu do ubiegłego roku – potwierdza prof. Maciej Krzakowski, krajowy konsultant w dziedzinie onkologii, kierownik Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii.
Nowotwory nie mogą czekać na koniec pandemii, przypominają eksperci, a hasło #zostanwdomu nie dotyczy pacjentów onkologicznych. Opóźnianie diagnozy powoduje, że pacjent traci szansę na skuteczne leczenie. W raku płuca to szczególnie niebezpieczne, gdyż jeszcze przed epidemią był on wykrywany bardzo późno. W efekcie tylko 15 proc. osób w Polsce przeżywa z tym nowotworem 5 lat i dłużej. Dla porównania: w przypadku czerniaka jest to 65 proc., a raka piersi – 77 proc. Co zrobić, by te statystyki zmienić?
Zapobiegać… i szybko diagnozować
W ponad 90 proc. przypadków przyczyną raka płuca jest wieloletnie palenie papierosów, niestety Polska przoduje w UE pod względem liczby palaczy. Podczas gdy papierosy pali ok. 15 proc. Szwedów czy Brytyjczyków, to 26 proc. Polaków. Niepokoi to, że nie maleje liczba palących młodych kobiet. Brakuje dobrych kampanii edukacyjnych zniechęcających do wchodzenia w nałóg, edukacji w szkołach, a eksperci od lat zwracają uwagę, że z powodu złego finansowania przestały funkcjonować poradnie wspomagające palaczy w rzucaniu nałogu: w całym kraju jest ich zaledwie kilka.
Drugą kwestią jest późne wykrywanie raka płuca. Sami palacze często bagatelizują najczęstszy objaw, jakim jest kaszel. – Osoba paląca papierosy przez wiele lat kaszle rano, odkrztuszając wydzielinę. Jeśli jednak kaszel staje się suchy, męczący, wybudza w nocy, to trzeba zgłosić się do lekarza. Podobnie jeśli nie ustępuje po podaniu antybiotyku – mówi dr Izabela Chmielewska z Katedry i Kliniki Pneumonologii, Onkologii i Alergologii UM w Lublinie. Niepokojące objawy to też duszność, nawracające zapalenia płuc, trudności w połykaniu, krwioplucie, a także objawy ogólne, jak zmęczenie, spadek apetytu, chudnięcie, przewlekła chrypka.
Gdy pacjent z takimi objawami zgłasza się do lekarza, nie zawsze od razu podejrzewa on raka płuca. Duszność i kaszel to mogą być też objawy przewlekłej obturacyjnej choroby płuc (POChP), a zapalenia płuc – osłabieniem odporności. Rozpoczyna się diagnostyka, która niekiedy trwa wiele tygodni. – Średni czas od pierwszych niepokojących objawów do rozpoznania raka płuca to ok. 2,5 miesiąca, a zdarzają się przypadki, że nawet sześć miesięcy – zaznacza prof. Maciej Krzakowski. To dane sprzed pandemii COVID-19, która na pewno czas diagnostyki jeszcze bardziej wydłużyła, z powodu pogorszenia dostępności do lekarzy, badań diagnostycznych, ale także unikania przez pacjentów wizyt u lekarzy. Tymczasem każdy tydzień zwłoki powoduje, że pacjent traci szanse na optymalne leczenie i życie.
Raka płuca można byłoby wykryć wcześniej dzięki wykonaniu niskodawkowej tomografii komputerowej. Program takich badań przesiewowych w Polsce co prawda już ruszył, jednak korzysta z niego niewiele osób. Powody: Brak wiedzy pacjentów, skierowań od lekarzy, błędne przekonanie, że z powodu epidemii COVID-19 lepiej zostać w domu, mała liczba ośrodków, gdzie badania można wykonać. Z bezpłatnego przesiewu mogą skorzystać osoby w wieku 55-64 lata, które co najmniej przez 20 lat paliły paczkę papierosów dziennie (lub rzuciły palenie nie dawniej niż 15 lat temu) a także młodsze (powyżej 50. roku życia), jeśli dodatkowo chorują na POCHP lub włóknienie płuc, są zawodowo narażone na wdychanie substancji rakotwórczych (m.in. beryl, nikiel, chrom, kadm, azbest, związki arsenu) lub w ich rodzinach występowały zachorowania na raka płuca. – Dzięki niskodawkowej tomografii jesteśmy w stanie wykryć raka we wcześniejszym stadium. Na pewno przełożyłoby się to na wyniki leczenia, jednak cały program musi być połączony z edukacją zdrowotną i pomaganiem w rzucaniu palenia – mówi prof. Maciej Krzakowski.
Lepsze rozpoznawanie podtypów
– Osoba z podejrzeniem raka płuca powinna trafić na „szybką ścieżkę” diagnostyczną: mieć wykonaną tomografię komputerową z kontrastem, bronchofiberoskopię z USG i pobraniem wycinka do dalszych badań – dodaje prof. Dariusz Kowalski, kierownik Oddziału Zachowawczego Kliniki Nowotworów Płuca i Klatki Piersiowej Narodowego Instytutu Onkologii, prezes Polskiej Grupy Raka Płuca.
W przypadku zaawansowanego (rozsianego) raka płuca szanse na pacjenta na życie zależą m.in. od tego, jaki to podtyp nowotworu. Zanim rozpocznie się leczenie, trzeba określić, czy jest to rak drobnokomórkowy, czy niedrobnokomórkowy, a w tym drugim przypadku także podtyp (płaskonabłonkowy, niepłaskonabłonkowy). W przypadku raka niepłaskonabłonkowego, głównie gruczołowego, wykonuje się kolejne badania molekularne, sprawdzające, czy w tkance nowotworowej nie ma określonych mutacji np. w genach EGFR, ALK, ROS1 lub innych. Jeśli tak, chory jest kandydatem do otrzymania leków ukierunkowanych molekularnie. Jeśli nie (lub to podtyp płaskonabłonkowy raka), sprawdza się, czy pacjent ma wysoką ekspresję receptorów PD-1 i PDL-1 (jeżeli tak, może otrzymać tzw. leki immunokompetentne, mobilizujące do działania układ odpornościowy).
– Niestety, diagnostyka raka płuca nie jest wykonywana kompleksowo we wszystkich ośrodkach. Niektóre nie wykonują części badań, albo wykonują je po kolei, sekwencyjnie, a w pewnym momencie okazuje się, że nie ma już materiału, by sprawdzać kolejne markery. Często też jakość wykonywanych badań budzi wątpliwości, czy w oparciu o ich wyniki można podejmować decyzje dotyczące terapii – mówi prof. Joanna Chorostowska-Wynimko, kierownik Zakładu Genetyki i Immunologii Klinicznej Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc. Zdarza się, że badania muszą być powtórzone, co jeszcze bardziej wydłuża czas do rozpoczęcia leczenia.
Leki wydłużające życie
Od dobrze wykonanej diagnostyki zależy skuteczne leczenie: tu w ostatnich latach dokonała się rewolucja. – Dzięki nowym opcjom za 3-4 lata jesteśmy w stanie zmienić niekorzystne statystyki dotyczące śmiertelności. Kiedyś w zaawansowanym raku mogliśmy zastosować jedynie chemioterapię i radioterapię, chorzy żyli najwyżej rok. Dziś część z nich przychodzi do nas latami – mówi prof. Dariusz M. Kowalski. Eksperci podkreślają, że wiele zmieniło się na lepsze, jeśli chodzi o dostęp do innowacyjnych terapii w Polsce. Wyniki kolejnych badań klinicznych pokazują skuteczność kolejnych opcji, które warto jak najszybciej udostępniać chorym.
W onkologii jednak nowych terapii jest wiele w różnych nowotworach, a możliwości finansowania w Polsce są wciąż ograniczone. Z tego powodu ważne jest określenie, które z terapii są najbardziej potrzebne. To jeden z powodów powstania listy najbardziej oczekiwanych terapii onkologicznych - tzw. TOP 10 ONKO. Została ona ułożona na podstawie opinii kilkunastu ekspertów, m.in. konsultanta krajowego i konsultantów wojewódzkich w dziedzinie onkologii oraz prezesa Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. W wybranej dziesiątce aż trzy leki są stosowane w raku płuca (kryteriami była m.in. częstość występowania nowotworu oraz wartość kliniczna mierzona czasem całkowitego przeżycia).
Pierwszym z „trójki” jest durwalumab: stosowany u chorych z miejscowo zaawansowanym rakiem płuca (niemających przerzutów odległych). – Podaje się go chorym po zastosowaniu jednoczasowej radiochemioterapii. W badaniu rejestracyjnym takie postępowanie powodowało wydłużenie czasu wolnego od progresji o ok. 11 miesięcy, a to bardzo dużo, jak na miejscowo zaawansowanego raka płuca. Po czterech latach żyło ponad dwukrotnie więcej chorych, w porównaniu do grupy, która otrzymała wyłącznie radio- i chemioterapię – mówi prof. Krzakowski. U części z nich rak już nie wróci: można mieć nadzieję, że zostali wyleczeni z zaawansowanego nowotworu płuca, co do niedawna było nie do pomyślenia.
Drugim lekiem na liście TOP-10 jest pembrolizumab (dziś refundowany w Polsce pierwszej linii tylko u chorych, którzy mają wysoką ekspresję receptora PDL-1 na komórkach nowotworowych). Nowe wyniki badań pokazują, że zastosowany łącznie z chemioterapią jest skuteczny także u chorych z niską ekspresją tego receptora. Trzecim lekiem jest ozymertynib: to lek trzeciej generacji dla chorych z mutacją w genie EGFR; dużo skuteczniejszy od wcześniejszych terapii dla tej grupy chorych. – W onkologii widać, jak ważne jest wprowadzanie skutecznych metod leczenia systemowego na jak najwcześniejszym etapie. Na poprawę efektów leczenia ma wpływ też jednoczasowa radiochemioterapia w miejscowo zaawansowanym niedrobnokomórkowym raku płuca, która powinna być poparta immunoterapią. To dobry przykład łączenia leczenia miejscowego z nowymi metodami terapii systemowej; dzięki temu część chorych będziemy mogli wyleczyć – mówi prof. Krzakowski.
LCU, czyli kompleksowość
Eksperci od kilku lat apelują o tworzenie w Polsce ośrodków kompleksowej diagnostyki i terapii raka płuca, tzw. Lung Cancer Units, gdzie pacjent byłby pod opieką zespołu złożonego z wieku specjalistów: chirurga, onkologa, radioterapeuty, diagnostów, rehabilitantów. W takim ośrodku powinna być możliwość przeprowadzenia kompleksowej diagnostyki, skierowania chorego w razie potrzeby na jednoczesną radiochemioterapię, dobrania odpowiedniego leczenia molekularnego czy immunologicznego. – Taki ośrodek musi leczyć kompleksowo, koordynować proces diagnostyki i terapii, jak również monitorować wyniki leczenia – dodaje prof. Krzakowski. Z LCU powinny współpracować mniejsze ośrodki zajmujące się diagnostyką i leczeniem raka płuca.
– Jeśli jednak chcemy zapanować nad rakiem płuca w Polsce, to trzeba położyć nacisk na walkę z nałogiem palenia, również papierosów elektronicznych. Dzięki zmniejszeniu liczby zachorowań łatwiej będzie znaleźć pieniądze na leczenie osób, które zachorują na raka płuca – zaznacza prof. Tadeusz Orłowski.
Adresy placówek wykonujących tomografię niskodawkową w ramach programu profilaktyki raka płuca można znaleźć na stronie: www.pacjent.gov.pl/programy-profilaktyczne/profilaktyka-raka-pluca