Mail, który trafił dziś do poznańskich szkół ponadgimnazjalnych został wysłany przez działaczki Komitetu Obrony Demokracji i dotyczy wykładu byłego rzecznika MSZ Marcina Bosackiego. "W dniu 22 listopada 2016 r., o godz. 18.00, w biurowcu Delta, przy ul. Towarowej 35 w Poznaniu w ramach Latającego Uniwersytetu Demokracji odbędzie się wykład otwarty Marcina Bosackiego: "Jak ocalić polską politykę zagraniczną przed "dobrą zmianą"?" (...) Uprzejmie prosimy o przekazanie informacji o wykładzie nauczycielom historii i wiedzy o społeczeństwie" – czytamy w wiadomości.
Przypomnijmy tu, że Marcin Bosacki to były dziennikarz "Gazety Wyborczej", który w okresie rządów koalicji PO-PSL znalazł zatrudnienie w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, kiedy szefem resortu był Radosław Sikorski. Początkowo Bosacki był rzecznikiem MSZ. W tym czasie stał się jednym z głównych uczestników skandalu dotyczącego nacisków resortu na redakcję "Rzeczpospolitej". Ówczesny redaktor naczelny dziennika Tomasz Wróblewski ujawnił, że MSZ próbowało wywrzeć na redakcji presję, aby nie publikowała krytycznego tekstu o wysłaniu PiT-ów na Białoruś. W 2013 roku Bosacki został powołany na ambasadora RP w Kanadzie. Z funkcji tej został odwołany w lipcu tego roku.
"Tematyka jest związana z nauczaniem WOS-u"
O to, czy propagowanie na terenie szkół wykładów nacechowanych politycznie i których tytuły nie pozostawiają złudzeń co do prezentowanych poglądów politycznych, zapytaliśmy Joannę Darecką z Latającego Uniwersytetu Demokracji. – Wykład jest wykładem otwartym. My jedynie informujemy szkoły o możliwości uczestniczenia w takim wykładzie. Nie wchodzimy do szkół. Naszym zamiarem nie jest ingerowanie w proces nauczania. Jeżeli nauczyciele zechcą uczestniczyć w naszym wykładzie, ewentualnie poinformować uczniów o tym wykładzie, będziemy ich witać bardzo chętnie – przekonywała działaczka KOD.
Odnośnie samego tematu wykładu tłumaczyła: "Temat dotyczy polityki, jednak staramy się zastanowić nad sytuacją w Polsce i konsekwencjami decyzji, jakie podejmuje obecny rząd. Ponieważ decyzje rządu mają konsekwencje, stąd nasze obawy. Jeśli chodzi o tematykę, to jest ona związana z nauczaniem wiedzy o społeczeństwie, w związku z tym jest możliwe aby nauczyciele zapoznali się z treścią wykładu".
Dopytywana, czy chciałaby, aby nauczyciele prezentowali swoim uczniom poglądy w ten sposób, w jaki prezentuje się tytuł wykładu, Joanna Darecka podkreśliła, że nie jest to materiał do prezentowania na lekcjach, a jedynie informacja że taki wykład się odbędzie i nauczyciele i uczniowie mogą wziąć w nim udział. – To, jak nauczyciel wykorzysta informacje, które otrzyma na wykładzie, będzie jego decyzją – dodała.
"Sama informacja jest już nacechowana oceną i to oceną negatywną"
Inaczej do sprawy podchodzi Marzena Machałek (PiS) z sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży. – Wiemy, że nie wolno uprawiać propagandy politycznej, partyjnej w szkołach - to jest ustawa o systemie oświaty - w stosunku do niepełnoletnich uczniów. I w ogóle należy zachować bardzo dużą wstrzemięźliwość jeśli chodzi o propagandę, czy działalność polityczną w szkołach. Jest to zawsze bardzo niebezpieczne. Niestety spotkałam się często, także za czasów Platformy Obywatelskiej, że szkoły były wykorzystywane do działań propagandowych – mówiła posłanka.
W ocenie Machałek, działania o których dziś mowa, są absolutnie niedopuszczalne. – Sama informacja jest już nacechowana oceną i to oceną negatywną. Uważam, że żyjemy w wolnym kraju i można organizować debaty na różne tematy byleby to nie były tematy, które są niezgodne z prawem, natomiast szkoła nie powinna być miejscem, gdzie te rzeczy się propaguje. Czymś innym jest propagowanie konkursu historycznego czy spotkania na jakiś temat który dotyczy historii, a nie jak widać po tytule będzie propagandą, czy indoktrynacją uczniów. Widzimy, że to próba indoktrynacji i wpływania na świadomość uczniów – kwituje wiceprzewodnicząca sejmowej komisji edukacji.