Po wczorajszych wyborach prezydenckich na Białorusi w kilku miastach tego kraju doszło do demonstracji przeciwko działaniom obecnego prezydenta Aleksandra Łukaszenki. Protestujący w Mińsku wznieśli barykady na ulicach, aby chronić się przed organami ścigania, jednak te upadły, szturmowane przez milicję.
Służby użyły wobec demonstrantów gumowych kul, armatek wodnych i granatów hukowych. Wiele osób zostało rannych, nie wiadomo ilu uczestników protestu aresztowano. Na zdjęciach uwieczniono wyjątkowo brutalne zachowania wezwanych na miejsce funkcjonariuszy specjalnej jednostki policji OMON. Protest zakończył się około godz. 2.00 nad ranem.
Kontrkandydatka Łukaszenki w wyborach prezydenckich, Swiatłana Cichanouska ogłosiła, że nie uzna wyników podanych przez rządowe instytucje.
"Tak, jak w przypadku Ukrainy i Gruzji"
Według Grzegorza Schetyny brutalne działania reżimu Aleksandra Łukaszenki muszą spotkać się z adekwatną odpowiedzią. Interweniować powinny Komisja Europejska, Rada Europy i Parlament Europejski. Co więcej, polityk PO twierdzi, że to polski rząd powinien zainicjować działania dyplomatyczne na szczeblu europejskim wobec władz Białorusi.
"Determinacja Białorusinów spotkała się z brutalną i bezwzględną reakcją reżimu. Konieczna jest interwencja Komisji Europejskiej, Rady Europy i Parlamentu Europejskiego. Tak, jak w przypadku Ukrainy i Gruzji, to polski prezydent i rząd powinni inicjować aktywność Europy" – napisał Schetyna na swoim profilu na Twitterze.
Ostry głos sprzeciwu wobec działań Mińska wyszedł również ze strony przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen. Jej zdaniem w Europie nie ma miejsca na prześladowania i brutalność policji. Wezwała też Aleksandra Łukaszenkę do uczciwego przedstawienia wyników niedzielnych wyborów.
Czytaj też:
Stanowcze słowa Ursuli von der Leyen: Nie ma na to miejsca w EuropieCzytaj też:
Łukaszenka zabrał głos pierwszy raz po wyborach. Oskarżył Polskę