Pomimo tego, że społeczeństwo wydawało się już przyzwyczaić do wielu autorytarnych posunięć rządu wprowadzonych pod pretekstem walki z pandemią, to ogłoszony wczoraj przez wicepremier Calvo projekt "Prawa pamięci demokratycznej" wywołał prawdziwy szok, nawet jeśli zręby tej ustawy szykowane były już w roku 2007 przez gabinet Zapatero.
Wygnanie zakonu benedyktynów na czele z przeorem Santiago Canterą, stanowiącym dla katolików hiszpańskich ogromny autorytet z Bazyliki w Dolinie Poległych, a także usunięcie największego krzyża w Europie (150 na 46 m) widocznego już z 40 km, to tylko mała część zapowiedzianych zmian. Nowe prawo tak szumnie reklamowane przymiotnikiem „demokratyczny” ma na celu zlikwidowanie wolności przekonań, nauczania i wypowiedzi. Za nieprawomyślne poglądy rząd zamierza karać sankcjami od 200 do 150 tys. euro (!). W procesie ustawodawczym i toku obrad nad poprawkami ma zostać doprecyzowane, co znaczy „apologia frankizmu”, pod zarzutem której można będzie zniszczyć karierę i życie niepokornych naukowców, historyków, dziennikarzy czy zwykłych ludzi.
Hiszpanie od wczoraj zadają sobie pytanie, czy prosta wypowiedź w rodzaju „Franco uratował kościół hiszpański przed eksterminacją”, albo czy porównanie sukcesu gospodarczego rządów Franco w 1975 r., gdy Hiszpania stała się ósmą gospodarką świata z sytuacją obecną – gdy przypadają jej czołowe miejsca w niechlubnych rankingach recesji, długu i bezrobocia może stać się za sprawą donosu lub procesu cywilnego przyczyną ogromnych problemów w życiu.
Historia dla szkół zostanie napisana na nowo w myśl założeń demokracji ludowej, dlatego komunistyczni działacze z okresu wojny domowej, jak Santiago Carrillo, Largo Caballero czy la Pasionaria, staną się na kartach nowych podręczników bohaterami przemian demokratycznych. Państwo zamierza skonfiskować i zdelegalizować prywatne archiwum Fundacji Francisco Franco z bezcennymi dokumentami epoki i dowodami na rzecz pokojowej przemiany dyktatury w demokrację, której inicjatorem był gen. Franco. Trzeba też przypomnieć, że rok temu ekshumowano jego doczesne szczątki z Doliny Poległych w akcie, który dla jednych znaczył „pełne zwycięstwo demokracji” dla wielu innych - barbarzyński akt zemsty za przegraną wojnę.
Jak podsumował ten nowy totalitarny projekt lider największej partii opozycyjnej – Pablo Casado: „Premier Sanchez chce sądzić to, co zdarzyło się 80 lat temu, żeby przykryć to, co zdarzyło się przed 80 dniami”.
Hiszpania ma na koncie już ponad 50 tys ofiar COVID-u i 6 tys kolejnych w drugiej fali koronawirusa, ale rząd zajęty jest modelowaniem nowego społeczeństwa „w perspektywie gender” i z nową, totalitarną „pamięcią demokratyczną” regulującą z pomocą prawa i prokuratury myślenie i opiniowanie na temat historii kraju.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.