Zamknięte cmentarze i lockdown w powietrzu
Najpierw całkowity wiosenny lockdown. Potem znów otworzenie wszystkiego. Nagłe zamknięcie siłowni i klubów fitness. Klasy od 4 wzwyż nauczanie zdalne. Kościoły czynne, cmentarze zamknięte na 1 listopada. Duże sklepy działające normalnie. Następnie nauczanie zdalne od 1 klasy, zerówki i przedszkola działające normalnie, restauracje siłownie wciąż zamknięte, godzimy dla seniorów, koniec godzin dla seniorów, seniorzy z nakazem siedzenia w domu… Trudno się połapać, bo właściwie ciężko stwierdzić: co dalej? To pełny chaos.
Quo vadis Polsko?
Pierwsze działania rząd podejmował w marcu- przy pełnym poparciu społeczeństwa, z prawa i lewa ludzie zgodzili się, że sytuacja jest poważna, że nie znamy wroga, że pora wyjść poza poglądy polityczne i zastosować się do sugestii pozostania w domach i ograniczenia aktywności społecznej i zawodowej. To wszystko społeczeństwo przyjęło -dla dobra ogółu. Rząd zresztą wyszedł na przeciw proponując dość hojne wsparcie. Wszystko wydawało się być pod kontrolą.Co poszło nie tak?
Ciężko znaleźć osobę, która w pełni popierałaby obecne działania rządu. Nie oszukujmy się ale są one dość niezrozumiałe. Jedyne co możemy zauważyć, to to, że zmierzamy powoli do pełnego lockdownu. Ile on potrwa? Tego nie wie nikt. Jak potem z niego wyjść? To też pozostaje zagadką. Czy rząd sobie radzi? Nie. Czy próbuje coś robić? Tak, ale ciężko te działanie nazwać udanymi.
Siedem grzechów głównych
1. Wiosenny lockdown i rozdawnictwo.
Pierwszy całkowity lockdown z marca, był zrobiony bardzo pochopnie. Zostaliśmy zamknięci w domach na początku pandemii, gdy właściwie liczba zachorowań była minimalna, a każdy nowy przypadek szeroko komentowany w mediach. Rząd hojnie wypłacił rekompensaty i uruchomił programy wsparcia, a potem zaczął powoli zmniejszać obostrzenia. Oczywiście podyktowane było to również wyborami prezydenckimi. Nastało lato, wakacje i ludzie musieli w końcu wyjść z domu, a ich zamknięte biznesy musiały być ocalone. Mówi się, że taki właśnie błąd popełnił Donald Trump - jego rozdawnictwo przed planowaną reelekcją było wprost nieproporcjonalne do istniejącej sytuacji, co tylko pogłębiło narastający w USA kryzys.
2. Brak przykładu z góry.
Jeśli władza coś nakazuje, powinna posłużyć za przykład i się do tego stosować. Niestety w tym wypadku mieliśmy całą serię niefortunnych wydarzeń, które pokazywały, że rząd nie do końca stosuje się do nadanych przez siebie zaostrzeń. Takie pozbawienie wiarygodności sprawiło, że ludzie zaczęli się buntować i uznali, że jest to jedynie dokuczanie obywatelom. Zabrakło więc solidarnej walki, a zamiast tego zrobiło się coś w stylu- rząd nakazuje, a sam się nie stosuje, więc ja też nie będę.
3.Porównywanie z innymi krajami
Codziennie słyszeliśmy o lockdown-ach lub nie lockdown-ach innych krajów: a to model niemiecki, a to model szwedzki, a we Włoszech jest bardzo źle, a Hiszpania to już w ogóle itd. itp. Stop. Żyjemy w Polsce. Jesteśmy odrębnym krajem, ciężko nam porównywać działania Włoch- kraju całorocznie turystycznego czy krajów skandynawskich- większych obszarowo, natomiast z kilkakrotnie mniejszą populacją, oraz z inną mentalnością ludzi. W tym skakaniu po zagranicznych przykładach zabrakło najważniejszego: własnego- Modelu Polska.
4. Brak kompetentnych osób
Właściwie ciężko się domyśleć kto tym wszystkim zarządza. Najpierw do walki stanął prof. Szumowski, kreowany na bohatera o wiecznie umęczonych oczach, sugerujących nieprzespane noce spowodowane nierówną walką z groźnym wirusem. Minister zdrowia chwalony był na prawo i lewo, a nawet ciężko było znaleźć osobę, która odważyłaby się go skrytykować. Nagle minister zniknął w niełasce, a przed tym zdążył raz maseczki skrytykować, potem znów nakazać ich noszenie, wyjechać na wakacje, kupić zepsute respiratory…Kolejne osoby pojawiają się i znikają, a w tym wszystkim pozostaje tylko jeden: premier Mateusz Morawiecki. Jest więc on obecnie oprócz nadanej funkcji: ministrem zdrowia, prezydentem, rzecznikiem rządu oraz głównym specjalistą od Covid19. Nie wiadomo gdzie podział się Prezydent i nie słychać zbyt wiele o nowym ministrze zdrowia. Rzecznik rządu słynie zaś z nie zawsze udanych wypowiedzi, jak chociażby ta o tym, że siłownie mogłyby być otwarte, gdyby…dojazd do nich nie stanowił zagrożenia. Wybór odpowiednich osób w sytuacjach kryzysowych jest kluczowy. W obecnej sytuacji tym bardziej warto o tym pamiętać.
5. Dwie kontrowersyjne ustawy
Jeśli nastroje społeczne są złe, to wydawałoby się, że z ustawami, które mogą społeczeństwo podzielić i te nastroje dodatkowo napędzić - wypadałoby poczekać. Rząd jednak czekać nie chciał i bezpardonowo wprowadził dwie kontrowersyjne ustawy: Piątkę dla Zwierząt oraz orzeczenie TK w sprawie aborcji. Oczywiście można było się domyśleć, że oprotestowana przez ówczesnego ministra rolnictwa oraz przez, niektóre środowiska rolnicze ustawa nie spowoduje obecnie poklasku. Wyrok TK z kolei doprowadził do ożywienia wielu uśpionych dotychczas środowisk lewicowych, które dostrzegły tu sporą szansę na rewolucję. Zaczęły się więc masowe protesty, rolnicy i przedsiębiorcy połączyli się z lewicowcami i wzburzonymi kobietami. Na ulicach widzieliśmy ludzi niezgadzających się z kolejnymi nakazami, a oprócz tego masę nudzącej sięi podpuszczonej młodzieży której zamknięto szkoły….Protesty, protesty i protesty. Właściwie łatwiej wymienić tych którzy nie mieli przeciw czemu protestować, niż tych którzy to robili.
6.Chaos i brak jakiegokolwiek planu
Ogólny chaos i wprowadzanie zakazów na szybko, spowodowało, że niektóre z nich przypominały te z filmów Barei czy skeczów Monty Pythona. Przykładem może być np. zakaz konferencji on- line, zamykanie klas ale tylko od 4ej wzwyż, zamykanie siłowni przy jednoczesnym zostawianiu otwartych sklepów i galerii handlowych oraz kin, wprowadzanie godzin dla seniorów by ostatecznie zamknąć ich w domu, zamykanie lasów czy parków, dystans społeczny na ulicy u ludzi zamieszkujących razem i…naprawdę można by wymieniać jeszcze długo. Większość osób w dodatku do dziś nie wie co jest zakazane a co nie, co jest otwarte a co zamknięte… takie zgaduj zgadula. Byle nie dostać mandatu.
7.Totalne zawalenie służby zdrowia i epidemia strachu
Tak, powiedzmy to sobie szczerze -służba (ochrona jak naciskają niektórzy) zdrowia to obecnie jeden wielki wytwór z papieru. Wprowadzone tele-porady, telefoniczne kwarantanny, dziwne testy, szpitale przemienione w miejsce jedynie dla chorych na Covid, kobiety rodzące samotnie, noworodki bez rodziców, karetki nie przyjeżdżające do chorych i masa innych rzeczy, które sprawiają, że nasza noga w szpitalu nie postanie. Wiadomo, że ochrona zdrowia to temat trudny i nie oszukujmy się- nigdy nie działała ona poprawnie. Natomiast to co dzieje się teraz to istny armagedon, który napędza w dodatku epidemia strachu, sugerującą, że najgorsze obecnie miejsce to szpital. Ludzie boją się więc iść się leczyć, aby nie wylądować na Stadionie Narodowym. I to niestety nie w roli kibica. Dodatkowo kwarantanny, które są robione na oślep i nie mają w wielu przypadkach żadnego sensu. To nie jest kraj dla chorujących. Teraz szczególnie.
Niepewne jutro
Wiadomo oczywiście że najlepiej i najprościej wychodzi krytyka. Czy rząd spełnił swoje zadanie? Obecnie nie. Czy inni stanęliby na jego wysokości? Pewnie też nie. Znaleźliśmy się w sytuacji, której nikt nie mógł przewidzieć i ciężko obarczać wszystkim rządzących. Zwłaszcza, że na pewno widzą swoje błędy i w ich kwestii leży teraz ich naprawa. W dodatku oprócz ogłoszonej pandemii, dochodzi jeszcze walka z rozszalałymi środowiskami, które poprzez pseudorewolucyjne działania nie poprawiają obecnej sytuacji. Nie sprzyja też przegrana Donalda Trumpa, który był pewnego rodzaju ostoją konserwatywnej wizji świata, w globalnych stosunkach. Dlatego przed rządem naprawdę bardzo ciężki czas. Na pewno warto, aby decydenci posłuchali głosów przedsiębiorców, którzy są niezbędni do odbudowy dzisiejszej sytuacji gospodarczej. Ich głos oraz pomoc dla nich jest w tym wypadku kluczowa. Nie zapominajmy, że z tego kryzysu będzie trzeba jakoś wyjść. Nie zrobimy tego bez środków finansowych oraz racjonalnie i przemyślanie podejmowanych decyzji. Nie zrobimy tego, bez wspólnej, opartej o solidarność społeczną, wizji odbudowy gospodarki. Miejmy tylko nadzieję, że nie będziemy musieli jej odbudowywać na zupełnych zgliszczach i od fundamentów, bo to nasz pościg za bogatszymi krajami zachodu może wydłużyć o kolejne dziesięciolecia.