Co dalej z pandemią? "Przed nami dwa, trzy miesiące względnego spokoju"

Co dalej z pandemią? "Przed nami dwa, trzy miesiące względnego spokoju"

Dodano: 
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Źródło: Wikimedia Commons
Przed nami dwa, trzy miesiące względnego spokoju, ale wirus nie zniknął i żeby nie było na jesieni kolejnej fali zakażeń, musimy zintensyfikować tempo szczepień – uważa szef kliniki chorób zakaźnych szpitala klinicznego nr 1 w Lublinie prof. Krzysztof Tomasiewicz.

– Przed nami dwa, trzy miesiące, wydaje się, względnego spokoju – powiedział prof. Tomasiewicz, komentując fakt zmniejszających się liczb nowo wykrytych zakażeń koronawirusem oraz zgonów osób zakażonych.

– Nie chcemy nikogo straszyć, ale apelujemy, by pamiętać, że wirus nie zniknął z naszej populacji, ten wirus nadal krąży – dodał.

Jego zdaniem, to uspokojenie sytuacji wpływa trochę negatywnie na tempo szczepień, a szczepienie to - jak podkreślił - jedyny sposób, aby uniknąć kolejnej fali ciężkich zakażeń koronawirusem jesienią. – Miejmy nadzieję, że jesień będzie spokojna. Chciałbym być tutaj takim dobrym prorokiem, ale bez tych szczepień ta jesień może być niestety powtórką z tego, co było w zeszłym roku – uważa Tomasiewicz.

Niepokojące sygnały

Przypomniał, że są niepokojące sygnały z Azji, gdzie dochodzi do wzrostu zakażeń i zachorowań. – Chcielibyśmy, żeby dzięki szczepieniom u nas taka sytuacja nie miała miejsca – dodał.

Jego zdaniem tempo szczepień w Polsce "nie jest rewelacyjne" i musi być większe, aby można było mówić o nabyciu odporności populacyjnej. – Mamy obecnie ok. 6 mln osób zaszczepionych dwoma dawkami. Jeżeli nawet przyjmiemy, że przechorowało – a szacunki są różne – cztery czy sześć milionów osób, to w dalszym ciągu nie jest to nawet połowa społeczeństwa" – tłumaczył.

–Nie mamy jeszcze tej odporności populacyjnej. Nawet w najlepszym przypadku potrzebujemy jeszcze kilku miesięcy, żeby tę odporność wytworzyć, stąd apele o to, aby się szczepić intensywnie – dodał.

Według prof. Tomasiewicza trudno jednoznacznie przewidzieć, co się stanie w przyszłości z wirusem i jak będzie się rozwijała choroba, którą wywołuje. – Możemy przyjąć scenariusz bardzo negatywny w sensie powstania wariantów, które będą bardziej zjadliwe i bardziej zaraźliwe. Ale nie jest wykluczone, że ta ewolucja będzie szła w kierunku łagodzenia tych objawów i ten wirus może po jakimś czasie – miejmy nadzieję - stanie się jednym z istniejących już koronawirusów, które powodują objawy tzw. przeziębienia, infekcji nie zagrażającej życiu większości osób – powiedział prof. Tomasiewicz.

Czytaj też:
Zapalenie mięśnia sercowego po szczepionce Pfizera? Izrael ujawnia dane






Czytaj też:
Kowidowe selfiki szczepionkowców

Źródło: PAP
Czytaj także