Według doniesień Pawła Klimczewskiego, współautora książki "Fałszywa pandemia. Krytyka naukowców i lekarzy", podopieczni domu dziecka w Nowym Dworze Gdańskim mieli być zmuszani do przyjęcia preparatów przeciwko COVID-19.
Placówka przystąpiła do programu Ministerstwa Zdrowia i rozpoczęła szczepienia dzieci powyżej 12. roku życia. Władze domu dziecka odpierały zarzuty i twierdziły, że wszystkie szczepienia były dobrowolne.
Posłowie Zjednoczonej Prawicy przeprowadzili interwencję w celu wyjaśnienia sprawy. Jak się okazało, nie zostali wpuszczeni na teren placówki, dlatego zwrócili się z prośbą o "szczegółową kontrolę" do władz powiatowych.
Na polityków Zjednoczonej Prawicy spadła fala krytyki. W obliczu malejącego zainteresowania Polaków szczepieniami przeciwko COVID-19, ich interwencja została odebrana jako działanie podważające zaufanie do szczepień. Posłowie odpierali zarzuty, twierdząc, że nie chcieli nikogo piętnować, a sprawa wymagała wyjaśnienia ze względu na dobro dzieci.
Rzecznik rządu komentuje
Piotr Müller został zapytany w piątek o interwencję posłów Anny Marii Siarkowskiegj i Janusza Kowalskiego w Domu Dziecka w Nowym Dworze Gdańskim. Zdaniem rzecznika rządu takie działania należy ocenić krytycznie, ponieważ nie wpisują się one w akcję promocji szczepień.
– Takie działania na pewno nie pomagają aby liczba szczepień w kraju się zwiększyła, w związku z tym osobiście, jako Piotr Müller, oceniam te działania krytycznie – stwierdził rzecznik, zaznaczając przy tym, że "każdy poseł ma prawo interweniować w różnych sprawach".
– W związku z tym ja od takich działań na miejscu wymienionych osób bym odstąpił, ponieważ naszym celem, celem całego rządu, Zjednoczonej Prawicy, jest to aby liczba osób zaszczepionych była jak największa, tak abyśmy nie musieli jesienią tego roku wprowadzać ponownie obostrzeń – dodał Müller.
Czytaj też:
Müller: Jeśli nie zaszczepi się określona liczba osób, jesienią grozi nam częściowy lockdownCzytaj też:
Rzecznik rządu: Jesteśmy w stanie przejąć koszulki z napisem "kon-sty-tuc-ja"