Jestem przekonany, że także w dłuższym horyzoncie czasowym nie ma zagrożenia dla nauki stacjonarnej – stwierdził minister Czarnek. Polityk zapewnił, że według obecnych przewidywań, które są analizowane w Ministerstwie Zdrowia "śmiało wracamy do nauki stacjonarnej".
Artur Dziambor nie kryje, że popiera działania ministra w tym temacie. – Akurat w tej konkretnej kwestii trzymam kciuki. W głosowaniu nad odwołaniem Czarnka wstrzymałem się od głosu, a to jeden z powodów. Wiem, że wcześniej mocno walczył, by szkoły były otwarte jak najszybciej, ale na to mu nie pozwolono. Jeżeli ktoś znów pomyśli o wprowadzeniu lockdownu, to szkoły będą pierwsze, które oberwą. Twarde stanowisko ministra edukacji mnie cieszy, ale trochę żałuję, że nie jest to minister zdrowia – mówi polityk Konfederacji w rozmowie z Interią.
Co ze szczepieniami najmłodszych?
Poseł podkreślił, że powrót do normalnej szkoły to pierwszy krok, by młodzi ludzie mogli się spokojnie przygotowywać do "dalszych szczebli".
Polityk był również pytany o szczepionki dla dzieci poniżej 12. roku życia. – Jestem przeciwnikiem obowiązkowości. Jeśli chodzi o szczepienia dobrowolne, to pozostawiam decyzję rodzicom, chociaż w przypadku tej szczepionki byłbym bardzo ostrożny. Funkcjonuje od niecałego roku i jeszcze nie wiemy, jakie będą jej dalekosiężne efekty. Zupełnie inna jest optyka jeśli chodzi np. o szczepionki na polio, której zbawienny efekt znamy. W tym przypadku niestety nie mamy pewności, więc byłbym ostrożny – mówił poseł Dziambor.
Czytaj też:
Prezydent przeciwny zmuszaniu do szczepień. Dziambor: Ta deklaracja bardzo cieszyCzytaj też:
Niedzielski powiedział, co pozwoli uniknąć lockdownu na jesieni