Ekspert zaznaczył, że biorąc pod uwagę obecną narrację Platformy Obywatelskiej, jej samodzielne zwycięstwo wyborcze jest mało realne. Dlatego też celem Donalda Tuska jest zmarginalizowanie pozostałych partii opozycyjnych, tak by w ewentualnym rządzie koalicyjnym móc zająć najsilniejszą pozycję.
Prawdziwy cel Tuska
– Donald Tusk chce doprowadzić do tego, by PO była największą partią w przyszłym rządzie koalicyjnym i tam rozdawała karty.– wskazuje gość Polskiego Radia 24.
Dr Biskup zaznacza, że bezpośrednia wygrana z partią Jarosława Kaczyńskiego jest dla Tuska niemożliwa z dwóch powodów: były premier posiada zbyt duży elektorat negatywny, a sama PO nie posiada konkretnej oferty programowej. Dlatego też Tuskowi "nie zależy na wygraniu wyborów, w tym sensie, żeby PO miała mieć więcej procentowo głosów niż PiS".
– Na rynek weszły nowe roczniki. Jesteśmy w innym miejscu niż 10 lat temu, rzeka popłynęła. Wygrana w wyborach bez ciekawej oferty dla tych ludzi wydaje się być niemożliwa – dodał politolog.
Lider opozycji
Według dr. Biskupa Tusk może osiągnąć swój cel poprzez dwa działania.
– Doprowadzić do powstania koalicyjnej listy wyborczej lub na tyle zmarginalizować inne ugrupowania, by żadne z nich nie miało więcej niż 10 proc. poparcia. Wtedy faktycznie nastąpiłoby przejęcie władzy przez PO. Jako największa partia w tej układance miałaby premiera – powiedział dodając, że chcąc do tego doprowadzić były premier dąży do silnej polaryzacji. Jest to jednak, jak zaznacza politolog, broń obosieczna.
– Generalnie działa ona na korzyść dużych partii politycznych, które posiadają stałe elektoraty. Dlatego ten miecz jest obosieczny. Trzeba się zastanowić, jak go używać – stwierdził.
Czytaj też:
Politolog: Rząd ma duże ograniczenia ws. kryzysu na granicy białoruskiejCzytaj też:
Czarne chmury nad Trzaskowskim? "Dotychczas Tusk takich ludzi się pozbywał"