W wywiadzie dla "Deutsche Welle" polski adwokat argumentował, że stosowanie Pegasusa wobec przeciwników politycznych "niewiele różni się od strzelania do polityków na przykład w Meksyku".
– Przecież Pegasus to jest cyberbroń i tak to się w Izraelu nazywa. Wyobraźmy sobie jak byśmy potraktowali rząd w Europie, który po prostu zabija, rani czy strzela do swoich przeciwników? Jak ktoś się odważy być przeciwko władzy, to: "Pah"! – mówił Giertych.
Komisja Parlamentu Europejskiego
Mecenas przyznał, że bardzo pozytywnie ocenia inicjatywę Parlamentu Europejskiego stworzenia komisji śledczej w sprawie Pegasusa. Jak Roman Giertych w praktyce wyobraża sobie działanie komisji?
– Ja widzę to tak: Parlament Europejski może podjąć współpracę z Komisją Europejską, która może nacisnąć na Izrael, żeby wydał informacje o wszystkich obywatelach Unii, którzy byli podsłuchiwani, przecież tamtejsze służby to doskonale wiedzą, i współpracę np. z prokuraturą włoską, która mogłaby prowadzić czynności śledcze, zbierać dowody czy wzywać świadków na przesłuchania – stwierdził dodając, że Komisja Europejska ma pewne środki nacisku na Izrael i mógłby wykorzystać w tym celu na przykład bliskie relacje handlowe tego kraju z Europą.
Co się stanie ze sprawą inwigilacji w Polsce?
Roman Giertych jest również przekonany, że w Polsce "nic się nie będzie działo" ze sprawą Pegasusa. Wyraził pewność, że ci, co do których wypłynęły informacje, że byli inwigilowani, będą mieli sprawy karne.
– Chodzi o to, żeby rząd mógł pokazać swojemu elektoratowi "może używaliśmy Pegasusa, ale to dlatego, że oni są winni". Ojciec Brejzy już właśnie został wezwany do prokuratury, Kołodziejczak będzie następny, Wrzosek też będzie miała kłopoty. Jestem o tym przekonany – skwitował Giertych.
Czytaj też:
Giertych: Rozpoczęliśmy największy w historii Polski proces przed współczesną "Norymbergą"Czytaj też:
Kukiz daje PiS-owi miesiąc. "Po tym czasie zweryfikuję umowę"