Poseł Platformy Obywatelskiej Roman Giertych zasugerował w jednym z wpisów zamieszczonych w mediach społecznościowych, że w procesie stwierdzenia ważności wyborów prezydenckich można pominąć Sąd Najwyższy.
"Ostatecznie i praktycznie o przyjęciu przysięgi od kandydata na Prezydenta RP decyduje Zgromadzenie Narodowe. Bez zgody ZN nie ma przysięgi i po przyjęciu przysięgi prezydent-elekt obejmuje urząd. Rola SN jest wyłącznie pomocnicza" – napisał polityk na platformie X.
Kaczyński: Mówiąc wprost – bezprawie
Sprawę komentuje Jarosław Kaczyński. Prezes PiS nie wymienił z nazwiska Giertycha, jednak z treści jego wpisu jest oczywiste, że chodzi o słowa posła KO.
"Tym, którzy błądzą i próbują instrumentalnie traktować kolejne zapisy Konstytucji zwracam uwagę, iż w razie stwierdzenia przez Sąd Najwyższy ważności wyborów, Zgromadzenie Narodowe ma KONSTYTUCYJNY OBOWIĄZEK przyjęcia przysięgi od prezydenta elekta. Wszelkie inne działania byłyby poważnym deliktem konstytucyjnym, a mówiąc wprost – bezprawiem. Warto zapoznać się z art. 129 ust.1 w związku z art. 130 Konstytucji" – napisał Kaczyński na portalu X.
"Co za brednie!"
Głos w sprawie zabrał również Sebastian Kaleta, który twierdzenia polityka PO określił jako brednie. "Roman Giertych chce potwierdzać wybory prezydenckie zgodą Zgromadzenia Narodowego. Czyli Tusk i jego ludzie w aktualnym stanie politycznym chcą potwierdzać wynik wyborów zamiast SN" – napisał.
Poseł PiS przypomniał, że wybrany w powszechnym głosowaniu prezydent stawia się przed Zgromadzeniem Narodowym w celu złożenia ślubowania. Nie podejmuje ono jednak – podkreślił – żadnej decyzji. "Przepis art. 130 nie przewiduje nawet quorum w przeciwieństwie do wymogu wskazanego w innej sytuacji w art. 131" – wskazał.
Kończąc swój wpis Kaleta zwrócił się do Giertycha: "Panie Romanie, na ślubowaniu Prezydenta Karola Nawrockiego nikt Pana nie będzie na Pana specjalnie oczekiwać". "Jak oni kombinują. Czy ważności wyborów nie może po prostu stwierdzić Główny Inspektor Sanitarny?" – zapytała z kolei blogerka Kataryna.