W cyklicznym socjologicznym raporcie „Uprzedzenia w Polsce w 2017 r. Oblicza przemocy międzygrupowej” (ukazał się z pewnym opóźnieniem) znalazł się artykuł pt. „Wiara w spiskujący gender. Charakterystyka zjawiska i jego podłoże psychologiczne”. Umieszczono go także na portalach naukowych, a serwis Nauka w Polsce (prowadzony przez Fundację PAP) zamieścił omówienie tego artykułu pod znamiennym tytułem „Skąd przekonanie o »spisku gender«? Zbadali to naukowcy”. W świat poszła więc fama, że gender jest słuszne, naukowe i pożądane, a kto twierdzi inaczej, ten po prostu się nie zna, jest niedouczony, uprzedzony i ogólnie antynaukowy. Uwaga: za wiarę w „spisek gender” ma odpowiadać „kolektywny katolicki narcyzm”.
Badanie uprzedzeń
Tego typu publikacje są niezwykle szkodliwe poprzez powoływanie się na autorytet nauki, dlatego sprawa ta mocno mnie zmobilizowała. Ostatnio zebrałam dane, które obrazują wręcz eksplozję zaburzeń tożsamości płci wśród dzieci i młodzieży na poziomie nawet kilkunastu tysięcy procent średnio w ciągu ośmiu lat (artykuł „Wzrost zaburzeń tożsamości płci wśród dzieci i młodzieży – dane z 10 krajów” w „Kwartalniku Naukowym Fides et Ratio”). Gallup wykazał, że w najmłodszym badanym pokoleniu Z w USA (ur. 1997–2012) następuje gwałtowny przyrost identyfikacji LGBT z poziomu 10,5 proc. do 20,8 proc. (w latach 2017–2021), co jest wręcz groźne dla demografii, bo i homoseksualizm, i „pełny” transseksualizm są bezpłodne. Skutki wdrażania ideologii gender są więc już nie tylko zauważalne, lecz także mierzalne. Ideologii gender? A może teorii gender, doktryny gender? Według encyklopedii PWN ideologia to „zbiór poglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata”, a więc gender to bezsprzecznie ideologia.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.