Rząd PiS lubi stawiać sobie epokowe cele. A przynajmniej o nich informować. Mamy mieć centralny port lotniczy, uregulowane rzeki, którymi transportować będziemy towary, i elektryczny polski samochód. O ile do każdego z tych pomysłów można było mieć mniejsze lub większe zastrzeżenia, a koncepcja polskiego auta elektrycznego już zaczyna wyglądać jak autokarykatura, o tyle rząd miał jeszcze jeden wielki cel, bardziej realny – rozwinięcie polskich firm kolejowych do gigantów, którzy nie tylko będą dominować na rodzimym rynku, lecz także zbudują pozycję na rynkach zagranicznych. Wygląda jednak na to, że nie tylko nie rozwiniemy przemysłu kolejowego ani nie wykorzystamy ogromnego potencjału polskich firm, lecz także nie zdołamy wyrwać ich z kłopotów, które je trapią.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.