Od kilku tygodni w anglojęzycznych mediach społecznościowych krążą informacje i filmiki na temat domniemanych planów globalistów względem ludzkiej diety. Przekaz, który się z nich wyłania, jest następujący: możni tego świata, którzy sami w Davos zajadają się wykwintną kuchnią najlepszych szefów, wykorzystają obecne zaburzenia na świecie, aby w przyszłym roku, po turbulencjach energetycznych nadchodzącej zimy, wcisnąć nam do talerza, jako podstawę naszego menu, szarańczę i inne robactwo.
Po weryfikacji okazuje się, że część materiałów nagłaśnianych do poparcia tej tezy to w rzeczywistości odgrzewane stare kotlety, jak np. filmik Salmy Hayek z 2015 r., na którym aktorka ochoczo zajada się sporym, chrupiącym w jej ustach świerszczem. Sama Hayek już 15 lat temu promowała prażone świerszcze w jednym z amerykańskich talk-show jako tradycyjny przysmak z kraju jej pochodzenia – Meksyku – i tak się składa, jeśli wierzyć statystkom, że dla ok. 2 mld ludzi na świecie owady stanowią regularny element ich diety żywieniowej. Filmików z nimi w talerzu jest zatem w bród i nie ma co z tego powodu popadać w histerię.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.