Uśmiech Marka Twaina
  • Krzysztof MasłońAutor:Krzysztof Masłoń

Uśmiech Marka Twaina

Dodano: 
Mark Twain
Mark Twain Źródło: Wikipedia / A.F. Bradley, New York - steamboattimes.com, domena publiczna
Literatura pisana z myślą o młodym czytelniku powinna być przynajmniej nie gorsza niż ta adresowana do odbiorców starszych wiekiem, a w wypadku Marka Twaina bywa lepsza.

Jeśli książki, które czytamy, oprócz tego, że nie unikają najtrudniejszych tematów – a takie podejmował pisarz, i to nierzadko – potrafią nas rozbawić i przywołać uśmiech (nie rechot!) na naszej twarzy, tym bardziej winniśmy je cenić.

Thomas Edison miał powiedzieć, że „przeciętny Amerykanin kocha swą rodzinę. A jeśli pozostała w nim resztka miłości do jakiejś innej osoby, zazwyczaj wybiera Marka Twaina”. Nawet biorąc poprawkę na to, że obaj panowie szanowali się i przyjaźnili, zdanie to jest znaczące, dla Amerykanów bowiem rzeczywiście autor „Przygód Hucka” był kimś wyjątkowym. Jak nikt inny uosabiał on te wartości, które zbudowały Amerykę, wyznaczyły jej pozycję, oszołomiły stary świat swoją przebojowością i witalnością.

Nie wszędzie jednak i nie zawsze doceniano Twaina. Dziesięciokrotnie nominowany był do Literackiej Nagrody Nobla, a jednak jej nie otrzymał. W Europie bowiem kręcono nosem na jego książki, zbyt mało – co podkreślano – wzniosłe, schlebiające niezbyt wyrobionym gustom, a nawet prostackie. Rzec można, że ta sama ostentacyjna wręcz amerykańskość, która przysporzyła mu rzesze czytelników na całym świecie (do dziś Twain tłumaczony jest na 70 języków), na salonach literackich okazała się przeszkodą. Inna sprawa, że sam pisarz nazbyt zapalczywie krytykował kulturę i cywilizację europejską, przeciwstawiał jej amerykańską młodość i ekspansywność. W efekcie np. Anglicy oburzali się na „Jankesa na dworze króla Artura” i to jeszcze wiele lat po opublikowaniu tej powieści, promującej – zdaniem choćby George’a Orwella – to, co najbardziej wulgarne w amerykańskiej kulturze.

W szkicu Jerzego Jarniewicza „Między kometami”, posłowiu do wydanych właśnie przez PIW pięciotomowych „Utworów wybranych” Marka Twaina, czytamy w tym kontekście, że „wyidealizowany obraz średniowiecznej Europy nieraz wyprowadzał Twaina z równowagi, co widać nie tylko w tej powieści. W »Życiu na Missisipi« pisarz przypuścił atak na twórczość Waltera Scotta, którego osadzone w rycerskiej epoce powieści – jak choćby »Ivanhoe« – biły rekordy popularności, a które Twain obarczał odpowiedzialnością za rozkład kultury amerykańskiego Południa.: »[…] przychodzi sir Walter Scott ze swymi czarami i sam jeden zatrzymuje falę postępu, a nawet ją zawraca. Rozkochuje świat w snach i duchach, w zmurszałych i ohydnych formach religijnych, w zmurszałych i zarzuconych systemach rządzenia, w głupocie i pustocie, udanej wielkości i blasku, udanej rycerskości bezmyślnego, bezwartościowego społeczeństwa, które dawno zniknęło. Wyrządził niepowetowaną szkodę, szkodę może bardziej rzeczywistą i trwałą aniżeli ktokolwiek z piszących. […] sir Walter tak bardzo przyłożył rękę do ukształtowania przedwojennego charakteru południowca, że w wielkiej mierze jest odpowiedzialny za wojnę«. Słowa niewyważone, może niesprawiedliwe, ale dobiegające z samych trzewi amerykańskiego pisarza” – komentuje ten wymowny cytat prof. Jarniewicz.

Artykuł został opublikowany w 44/2022 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także