Zachodnie media cytują w piątek fragment wypowiedzi ministra spraw zagranicznych Rosji Siergieja Ławrowa z konferencji zatytułowanej "Euromajdan: stracona dekada Ukrainy". Ukraińcy masowo protestowali wówczas przeciwko niepodpisaniu umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską przez prezydenta Wiktora Janukowycza. Rezultatem Euromajdanu było ustąpienie ze stanowiska ówczesnego prezydenta i premiera oraz rozpisanie nowych wyborów. Moskwa z jednej strony, a rząd w Kijowie i państwa Zachodu z drugiej, mają na zdarzenia z 2014 r. odmienną optykę.
Szef MSZ Rosji: Limit "gestów dobrej woli" się wyczerpał
Ławrow narzekał, że winny pogarszających się stosunków z Zachodem są tamtejsze władze. – Poczyniliśmy tak wiele ustępstw, gestów dobrej woli, o których mówił m.in. prezydent Władimir Putin w wywiadzie dla Tuckera Carlsona, jednak limit został już wyczerpany – powiedział szef rosyjskiej dyplomacji.
Rosjanin w czarnych barwach widzi możliwość poprawny stosunków między Rosją a Zachodem, bo "ze strony państw Zachodu widzieliśmy wyłącznie nieprzychylne gesty w odpowiedzi na nasze dobre intencje".
Wcześniej Ławrow powiedział, że problem leży też w tym, że Zachód pomaga kierować uderzeniami ukraińskich wojsk na rosyjskie cele. Dodał, że "zachodni instruktorzy wspomagają działania prowadzone przez ukraiński Sztab Generalny".
Ławrow twierdzi, że Zachód chce kontynuacji konfliktu na Ukrainie
W czwartek podczas przemówienia w Dumie Państwowej Ławrow podkreślił, że w dalszym ciągu Rosja jest gotowa na rozwiązanie konfliktu na Ukrainie metodami dyplomatycznymi.
– Pozostajemy otwarci na porozumienie polityczne i dyplomatyczne, oparte na uwzględnieniu naszych uzasadnionych interesów. Oparte na uwzględnieniu realiów, które kształtowały się przez wiele lat i które doprowadziły do obecnej sytuacji – deklarował polityk.
Ławrow powtórzył, że Moskwa oczekuje zapewnienia ze strony krajów NATO, że Ukraina nie zostanie dołączona do Sojuszu. Ocenił zarazem, że na obecnym etapie "specjalnej operacji wojskowej", jak tamtejsza propaganda określa rozpoczętą przez Moskwę wojnę rosyjsko-ukraińską, ciężko jest wyobrazić sobie negocjacje, z uwagi na to, że "Zachód chce kontynuacji konfliktu".
– Wobec braku poważnych propozycji ze strony tych, którzy wypowiedzieli na wojnę i biorąc pod uwagę ich niechęć do uwzględnienia naszych interesów, ani realiów w terenie, nie będzie jeszcze możliwości rozmów przy stole negocjacyjnym. Takich opcji nie widać – powiedział minister spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej, nawiązując do anektowanych siłą terytoriów Ukrainy.
Państwa Zachodu oświadczyły wówczas, że w świetle prawa międzynarodowego obwody chersoński, doniecki, ługański i zaporoski pozostają częścią Ukrainy.
Czytaj też:
Litwa, Łotwa i Estonia szykują się na wojnę z Rosją. Powstanie "bałtycka linia obrony"Czytaj też:
Ukraina wciąż nie mobilizuje większych "zasobów" ludzkich. Kłopot nie tylko w niepopularności decyzji