Niemal zupełnie zapomnianą piosenkarkę odkurza najnowsza premiera Teatru Roma. „Bajo bongo” dyskontuje elementy z biografii wokalistki wciąż owianej nimbem enigmy. Chociaż niektóre sekrety życiorysu wyżej podpisanemu udało się przed kilkoma miesiącami wyjaśnić (vide: Zagadki Zylskiej) autorka libretta nić narracji utkała, niestety, głównie z legend. Oburza uwypuklanie polskiego antysemityzmu. Zwłaszcza w kontekście ignorancji faktu, iż to właśnie Polakom w dużej mierze rodzina Zygelmanów (pierwotne nazwisko Zylskiej) zawdzięczała wojenne ocalenie. Na szczęście pozostałe składowe widowiska są znacznie lepsze.
Mam tu na myśli zarówno aranżacje Jakuba Lubowicza – rozpisane na sekstet (pianino, kontrabas, perkusja, trąbka, puzon, klarnet), efektowne kostiumy Sabiny Czupryńskiej, pomysłową scenografię Grzegorza Policińskiego oraz przykuwającą oko choreografię Agnieszki Brańskiej. Całość trzyma w ryzach wytrawna reżyseria Anny Wieczur.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.