Miniony rok w branży motoryzacyjnej nie był udany dla zachodnich graczy. Forsowane przez eurokratów w Brukseli pseudoekologiczne rozwiązania sprawiły, że koncerny od dekad będące filarami gospodarek takich krajów jak Niemcy, Francja czy Włochy z coraz większym trudem walczą o przetrwanie. Zwolnienia na masową skalę planują więc tacy giganci jak Volkswagen. Po ogromnych strajkach, w których udział brało ok. 100 tys. pracowników, pod koniec grudnia menedżerom koncernu udało się zakończyć trwające aż 70 godzin negocjacje ze związkami zawodowymi. Szefowie motoryzacyjnego giganta zgodzili się wprawdzie nie zamykać żadnej ze swoich fabryk. Jednocześnie zapowiedzieli znaczne zmniejszenie mocy produkcyjnych i redukcję zatrudnienia na masową skalę. Do 2030 r. wypowiedzenia pracy otrzymać ma aż 35 tys. (!) osób. Według menedżerów koncernu przyjęty plan działania do 2030 r. powinien pozwolić niemieckiemu koncernowi obniżyć koszty o 15 mld euro (równowartość 64 mld zł) rocznie, w tym koszty pracy o 1,5 mld euro rocznie. Zwolnienia mają dotknąć m.in. 8 tys. z 42 tys. osób pracujących dla Porsche, czyli ok. 20 proc. obecnie zatrudnionych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.