Dokument ma przedstawiać działania państwa podejmowano w ciągu ostatnich lat w walce z białoruską i rosyjską dezinformacją. Jego autorzy konkludują, że były one pozorowane i niewystarczające. W raporcie znalazły się także kuriozalne oskarżenia o powielanie kremlowskiej propagandy skierowane m.in. pod adresem portalu DoRzeczy.pl.
Kuriozalne oskarżenia
W raporcie znalazł się rozdział mówiący o "dezinformacji klimatycznej", która ma polegać na szerzeniu teorii spiskowych na temat Europejskiego Systemu Handlu Emisjami, podważaniu wartości badań i oskarżenia pod adresem środowiska nauki czy manipulowaniu danymi. W tym kontekście wymieniono m.in. portale wpolityce.pl i dorzeczy.pl oraz stację TVP Info.
"Najwięcej (kilkaset) materiałów o klimacie i polityce klimatycznej pojawiało się na informacyjnych portalach internetowych: wPolityce.pl i netTG.pl, ten ostatni jest poświęcony przemysłowi, górnictwu i energetyce. Następny pod względem częstotliwości publikowania badanych treści był portal internetowy kanału informacyjnego telewizji publicznej TVP Info oraz portal internetowy DoRzeczy.pl" – napisano.
"Spośród wszystkich artykułów podejmujących temat klimatu i polityki klimatycznej w około jednej trzeciej zidentyfikowano dezinformację lub propagandową narrację. Publikacje te zawierały zmanipulowane lub fałszywe informacje albo narzędzia służące dezinformacji, mające np. wywołać negatywne emocje u odbiorców na temat ochrony klimatu i polityki klimatycznej. Najwięcej takich przykładów zidentyfikowano na portalach: wPolityce.pl, DoRzeczy.pl oraz w kanale informacyjnym TVP Info" – dodano.
Kontrowersyjny raport
Raport komisji wywołał poruszenie wśród część komentatorów. Prof. Sławomir Cenckiewicz w serii wpisów w mediach społecznościowych wskazywał, że pewne jego fragmenty to plagiaty pracy członków poprzedniej komisji ds. wpływów rosyjskich i białoruskich, powołanej przez rząd Zjednoczonej Prawicy.
"Ten dokument to absolutne kuriozum, nawet jak na niskie standardy ekipy Tuska. Wszyscy są rosyjską agenturą. Wszyscy:)" – skomentował profesor Adam Wielomski.
"Można się z tego śmiać i może nawet należy, bo wystarczy zerknąć do tego «raportu», żeby zobaczyć, jak denny jest jego poziom. Mówiąc w największym skrócie – rosyjską dezinformacją jest wszystko, co nie jest najbardziej entuzjastyczną, najbardziej prounijną i proestablishmentową narracją. Problem w tym, że to jest skutek pracy państwowej komisji, który może być podstawą do jakichś dalszych działań. Ale tak – pełna zgoda: to jest dno" – napisał z kolei publicysta "Do Rzeczy" Łukasz Warzecha w odpowiedzi na wpis prof. Wielomskiego.
Swoje wątpliwości wobec dokumentu zgłaszał również Stanisław Żaryn, były rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych.
Czytaj też:
Śledztwo ws. "zdrady dyplomatycznej". Macierewicz reaguje na zarzutyCzytaj też:
Generał bez dostępu do informacji niejawnych. "O decyzji premiera dowiedziałem się z mediów"