Nawet krytycy obecnej minister edukacji muszą przyznać, że Anna Zalewska stawia dobre diagnozy polskiej edukacji. Najważniejszą z nich jest ta, że mimo odchodzenia od wpajania uczniom encyklopedycznej wiedzy na korzyść nauki rozumowania to drugie w polskich szkołach słabo wychodziło. W międzynarodowym badaniu PISA polscy nastolatkowie wspinali się na coraz lepsze miejsca, ale zadania z zakresu rozwiązywania problemów ukazywały ich bezradność w tych sprawach.
Można dojść do wniosku, że odbierając uczniom tak krytykowaną „wiedzę encyklopedyczną”, niewiele dano im w zamian. I do takiego minister Anna Zalewska widocznie doszła. Zapowiadano, że pod koniec czerwca przedstawi receptę na poprawę tej sytuacji. Jednak plan reformy, który ujawniła w ubiegłym tygodniu, pokazuje, że albo nie dostrzegła przyczyn tego stanu rzeczy, albo jeszcze nie odkryła wszystkich kart.
Likwidacja gimnazjów i przywrócenie ośmioletniej szkoły podstawowej rozgrzało opinię społeczną. Jedni komentatorzy natychmiast krzyczeli o powrocie do PRL, a inni wychwalali likwidację „szkodliwych” gimnazjów. Sami rodzice byli skonfundowani, bo nie bardzo wiedzieli, co myśleć o kolejnej zmianie, która czeka ich dzieci.
Tymczasem likwidacja gimnazjów jest krokiem bez większego znaczenia dla polskiej edukacji. (...)
FOT. MARCIN OBARA/PAP