Artykuł sponsorowany

Zielona ewolucja

Dodano: 
Zielona ewolucja
Zielona ewolucja Źródło: PGE Polska Grupa Energetyczna
Polska stoi przed koniecznością zbudowania nowego systemu energetycznego w najbliższym 20-leciu. Konieczne są inwestycje w OZE. Wielkim wyzwaniem będzie dekarbonizacja. Jak ją przeprowadzić? Jak sprawić, żeby skutki tej transformacji w jak najmniejszym stopniu odczuły lokalne społeczności? – zastanawiali się uczestnicy debaty „Ku neutralności klimatycznej: jak wesprzeć transformację energetyki i regionów górniczych” zorganizowanej przez redakcję „Polityka Insight”

Z pewnością polska energetyka za 20 lat będzie wyglądała inaczej. Według projektu „Polityki energetycznej Polski do roku 2040” ponad połowę mocy zainstalowanych mają stanowić źródła nisko- i zeroemisyjne, a nie jak obecnie – węglowe.

Nic dziwnego, że wielkie koncerny energetyczne modyfikują swoje strategie. Na przykład PGE Polska Grupa Energetyczna, która jest największym producentem energii elektrycznej w kraju, postawiła sobie za cel osiągniecie neutralności klimatycznej do 2050 r.

Zamienić czarne i brunatne na zielone

Mimo że w planach transformacji energetycznej jest jeszcze wiele niewidomych, wiadomo z pewnością jedno: na tę transformację potrzeba pieniędzy. Naprawdę wielkich.

– Nie da się zrobić transformacji energetycznej i sprawiedliwej transformacji bez środków UE. To niewykonalne – podkreśla Piotr Woźny, prezes ZE PAK.

– W Brukseli jest zrozumienie dla skali wyzwań, które stoją przed Polską. Dla transformacji, która musi być przeprowadzona szybko, ale też odpowiedzialnie i racjonalnie. Umożliwiając przy tym wzrost gospodarczy, zapewniając miejsca pracy i stałe dostawy prądu w rozsądnych cenach – ocenia wiceminister klimatu i środowiska Adam Guibourgé-Czetwertyński.

Polska na transformację energetyczną ma zagwarantowane ponad 29 mld euro z różnych mechanizmów europejskich. Jak mówi wiceprezes NFOŚiGW Artur Lorkowski, finansowanie będzie kaskadowo rosło: – W perspektywie dwóch–trzech lat możemy mówić o wzroście dostępnych środków do poziomu 18 mld zł rocznie.

Tyle że unijny Fundusz Modernizacyjny to – w opinii prezesa PGE Wojciecha Dąbrowskiego – ograniczone środki, które nie wystarczą na transformację polskiej energetyki. – Liczymy na utworzenie odpowiedniego programu dla wielkoskalowej energetyki w ramach Funduszu Modernizacyjnego. Oczekiwalibyśmy też utworzenia krajowego funduszu celowego, który będzie zasilany przychodami ze sprzedaży uprawnień. Instrumenty te powinny wspierać inwestycje w OZE w wielkoskalowej energetyce – mówi prezes zarządu PGE.

Bo to jest naprawdę niezbędne. – Aby przyspieszyć przechodzenie z węgla na OZE, potrzeba przede wszystkim zwiększyć inwestycje w odnawialne źródła wytwarzania. W najbliższej dekadzie mamy zamiar wydać na zielone inwestycje 75 mld zł – deklaruje prezes Wojciech Dąbrowski.

Na razie jednak spółki energetyczne są obciążone wysokimi kosztami związanymi m.in. z opłatami emisyjnymi. Jak podliczył prezes ZE PAK, firma w ciągu czterech lat (z 2020 r. włącznie) zapłaci w sumie 2,3 mld zł podatku emisyjnego.

– Skoro spółka ponosi takie koszty swojego funkcjonowania, to nie bardzo ma skąd wziąć środki na przeprowadzenie transformacji energetycznej – mówił Piotr Woźny.

Koszty te są znacznie wyższe u elektroenergetycznego giganta, który obecnie ponad 80 proc. sprzedawanej energii wytwarza z węgla. – PGE za rok 2020 zapłaci za uprawnienia do emisji 6 mld zł – mówi prezes Dąbrowski. – Te środki do nas nie wracają. Wyprowadzana jest z Grupy ogromna kwota, która mogłaby być inwestowana w OZE – dodaje.

Kwadratura węgla

Jednym z elementów planu odchodzenia od węgla i przechodzenia na OZE jest pomysł uprządkowania struktury przemysłu energetycznego, czyli wydzielenia aktywów węglowych do osobnego podmiotu. O powstaniu Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego na bazie PGE GiEK mówi się już od kilku miesięcy.

– Dla grup energetycznych wydzielenie elektrowni węglowych będzie oznaczać możliwość pozyskiwania kapitału na inwestycje na znacznie korzystniejszych warunkach. Dziś problemem jest uzyskanie finansowania OZE, jeśli się posiada w portfelu źródła węglowe. Te możliwości pozyskania finansowania są znacznie gorsze aniżeli w przypadku firm, które są oczyszczone z aktywów węglowych – podkreśla prezes Wojciech Dąbrowski.

Kiedy miałaby się odbyć taka swoista „dekarbonizacja” grup energetycznych? Zdaniem prezesa Wojciecha Dąbrowskiego dobrym terminem jest przyszły rok. Trzeba przy tym pamiętać, że aktywa węglowe – mimo niesprzyjającego otoczenia regulacyjnego – generują znaczne przychody i ich pozostawienie po 2025 r. jest konieczne w celu zapewniania bezpieczeństwa dostaw energii w kraju. Docelowo – tłumaczy prezes PGE – tę wielkoskalową energetykę opartą na węglu kamiennym i brunatnym mają zastąpić siłownie jądrowe.

Na razie węgiel pokrywa ok. 75 proc. zapotrzebowania polskiej elektroenergetyki. Z tego ponad 25 proc. przypada na węgiel brunatny.

Właśnie węgiel brunatny jest spalany w elektrowniach ZE PAK, a także w największej na świecie siłowni wytwarzającej energię z tego surowca – należącej do PGE Elektrowni Bełchatów (o mocy 5 GW), która zaspokaja prawie 20 proc. krajowego zapotrzebowania na energię elektryczną. Złoża, z których jest zasilana, za ok. 10 lat zaczną się wyczerpywać, co postawi pod znakiem zapytania jej dalsze funkcjonowanie w obecnym kształcie. Jednocześnie wiadomo również, że ZE PAK planuje zaprzestać produkcji energii w swoich jednostkach węglowych do roku 2030 (już wyłączono elektrownię Adamów). Jak tłumaczy prezes ZE PAK SA, decyzja o wyłączeniu elektrowni była wynikiem kalkulacji biznesowej. Produkcja energii z węgla brunatnego przy wysokich, sięgających 30 euro, cenach uprawnień do emisji przestaje być opłacalna.

Projekt społeczny

Zarówno elektrownia Bełchatów (ok. 8 tys. pracowników), jak i ZE PAK (zatrudnia we wschodniej Wielkopolsce 4,5 tys. osób) to na lokalnym rynku najwięksi pracodawcy, a płacone przez nich podatki są poważnym źródłem zasilającym budżety samorządów. Nic dziwnego, że transformacja energetyczna, w tym również zapowiedzi wydzielenia elektrowni węglowych PGE do osobnego podmiotu, budzi jednak obawy w lokalnych społecznościach. Jak je wesprzeć?

Potrzebne są połączone działania – państwa, samorządów, spółek energetycznych wsparte odpowiednimi funduszami.

– O transformacji myślimy jako o wielkim projekcie społecznym, który chcemy zrealizować dla ludzi, dla naszych pracowników, przy udziale lokalnych społeczności – mówi prezes PGE, który jednocześnie rozwiewa obawy przed utworzeniem nowego podmiotu skupiającego aktywa węglowe, deklarując, że zmiany nie zajdą bez dialogu społecznego. – Bez naszych pracowników nie przeprowadzimy żadnej transformacji, bez ich zgody to się nie odbędzie – mówi prezes Wojciech Dąbrowski.

Prezes PGE podkreśla, że proces dochodzenia do neutralności klimatycznej będzie trwał ok. 30 lat, bo przecież radykalna transformacja z dnia na dzień nie jest niemożliwa ze względów społecznych, technicznych i ekonomicznych.

– PGE nie pozostawi regionów bez konkretnych rozwiązań – zapowiada prezes Dąbrowski. To nie tylko słowa, lecz także konkrety. Dla samego Bełchatowa Grupa PGE zamierza powołać w przyszłym roku centrum kształcenia, które będzie pomagało w przekwalifikowaniu się mieszkańców regionu i pracowników firmy. Będzie można tam zdobyć kwalifikacje do wykonywania zawodów związanych z OZE i IT. Aż 2,5 mld zł przeznaczy Grupa PGE na inwestycje w regionie bełchatowskim – powstanie tam zakład przekształcania odpadów z odzyskiem energii, farmy wiatrowe i fotowoltaiczne. Strona rządowa analizuje również budowę elektrowni jądrowej właśnie w tym regionie.

Artykuł został opublikowany w 52/2020 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także