– To było do przewidzenia, że Polski Ład będzie atakowany. Już na samym początku przez media przetoczyła się dyskusja, mówiono np., że program uderzy w klasę średnią. Pamiętamy jak atakowano pana wiceministra Patkowskiego za to, że przytoczył definicję klasy średniej. Teraz krytyka dotyczy m.in. zmiany zasad obliczania składki zdrowotnej czy wspólnym rozliczaniu małżonków – mówi wiceszef sejmowej komisji finansów w rozmowie z wPolityce.pl.
– Oczywiście, ponieważ mówimy o bardzo obszernym programie, nie udało się uniknąć pewnych niedociągnięć, które jednak dostrzegamy i korygujemy. Potrafimy uderzyć się w pierś – podkreśla Cymański.
Zdaniem polityka, spory polityczne są normalne, jednak "czasem ginie gdzieś granica dobrego tonu i merytoryczności". – Niekiedy mamy do czynienia z atakami ad personam, a czasami w ogóle wziętymi z sufitu. Nie uważam się za eksperta w zakresie finansów. Jestem członkiem sejmowej Komisji Finansów Publicznych, przez pewien czas pracowałem w banku, ale doskonale wiemy, że kalkulator – owszem, może się popsuć, ale się nie myli – zaznacza poseł Solidarnej Polski.
Cymański: Nie uderzamy w klasę średnią
– Niektórzy ludzie reagują wręcz bardzo emocjonalnie, kiedy widzą, że dzieje im się jakaś krzywda. Ale mamy w Polsce kilkaset tysięcy ludzi o dochodach relatywnie bardzo wysokich. Mamy też część społeczeństwa, dla których te kilkaset złotych będzie wręcz zbawieniem. I nie uważam, że to jest uderzenie, czy cios w klasę średnią czy też – jak często mówią krytycy programu Polski Ład – w bardziej zaradną część społeczeństwa – ocenia rozmówca wPolityce.pl.
Czytaj też:
Szef MF: O ile mi wiadomo, w tym roku 14. emerytury nie będzie