W czwartek w Brukseli odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Sojuszu Północnoatlantyckiego. Państwa członkowskie Paktu podjęły decyzję o kontynuowaniu działań wspierających Ukrainę w walce z siłami zbrojnymi Rosji i zgodziły się, by na nowo określić działania odstraszania i obrony w długim okresie.
NATO chce również dozbrojenia wschodniej flanki. Zatwierdzone mają być cztery nowe grupy bojowe – w Bułgarii, Rumunii oraz na Węgrzech i Słowacji, które dołączą tym samym do tych już istniejących w Polsce i krajach bałtyckich.
Prezydent Macron ostrzega
Po szczycie NATO w Brukseli, Emmanuel Macron wystąpił na konferencji prasowej. Mówił między innymi o rozmieszczeniu francuskich żołnierzy w Europie Wschodniej w ramach struktur Sojuszu Północnoatlantyckiego oraz o wzmocnieniu francuskiej obecności wojskowej w regionie w kontekście rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Prezydent Francji ostrzegł przed poważnym wzrostem cen w ciągu najbliższych 12-18 miesięcy. Zwrócił także uwagę na inflację. – Grozi nam kryzys żywnościowy – powiedział. I zaproponował stworzenie programu solidarności żywnościowej na szczeblu unijnym, we współpracy z Unią Afrykańską, aby uwolnić zapasy z niektórych krajów, przewidzieć niedobory produkcji tego lata oraz zwiększyć produkcję w krajach, w których jest to możliwe.
Sankcje gospodarcze na Rosję
Przedstawiciele państw G7 podczas spotkania w Brukseli zgodzili się na poprawę koordynacji sankcji gospodarczych wobec Rosji za atak na swojego sąsiada. Jak podkreślił Emmanuel Macron, "sankcje przynoszą efekty".
Zapytany przez dziennikarzy o francuskie firmy na rosyjskim rynku, polityk zapewnił, że chce, aby koncerny z sektorów objętych sankcjami "działały, tak jak Francja".
Macron oświadczył też, iż jego kraj będzie dostarczać Ukrainie broń defensywną, ale nie będą to samoloty i czołgi.
Czytaj też:
Prezydent USA w Brukseli: Putin stawiał na to, że NATO będzie podzieloneCzytaj też:
Szczyt NATO. Stoltenberg ogłosił nowe decyzje Sojuszu