Zdarzyło mi się niedawno uczestniczyć w spotkaniu, w którym brała udział grupa w większości znanych i ważnych stołecznych publicystów, kojarzonych ze stroną konserwatywną. Mowa była, co oczywiste, o sytuacji wojennej i przyjmowaniu uchodźców z Ukrainy. Nastrój był niemalże podniosły. Kolejne osoby zabierały głos i opowiadały o niesamowitym zrywie, o mobilizacji porównywalnej tylko z pierwszą Solidarnością, o wielkim kapitale pozytywnych emocji – i tak dalej, i tak dalej.
Gdyby ktoś w tym towarzystwie powiedział np. o tym, że w szkołach zaczyna brakować miejsc dla ukraińskich dzieci, albo o tym, że skądś trzeba wziąć 24 mld zł na uchodźców tylko na ten rok, albo że w różnych miejscach w Polsce pojawiają się lokalne apele o
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
dorzeczy.pl/gielda
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.