Komisja Europejska zaproponowała niedawno szósty pakiet sankcji, który obejmuje m.in. wprowadzenie embarga na rosyjską ropę naftową. Problem w tym, że decyzja o uruchomieniu kolejnych ograniczeń dla rosyjskiego sektora energetycznego wymaga jednomyślności wszystkich państw członkowskich Unii Europejskiej.
Tymczasem węgierski rząd zapowiedział, że nie poprze żadnych sankcji, które uderzyłyby w rosyjski sektor energetyczny. Wkrótce do Budapesztu dołączył Wiedeń, który również sprzeciwia się zakazowi importu rosyjskiej ropy.
W ubiegłym roku Węgry importowały 58 proc. swojej ropy naftowej i produktów naftowych z Rosji. Uzależnienie od rosyjskiej ropy naftowej i gazu ziemnego stało się podstawą podejścia Budapesztu do unijnych sankcji.
Budapeszt stawia warunek
Wydaje się jednak, że nieprzejednane stanowisko rządu Viktora Orbana może ulec zmianie. Jak stwierdził minister spraw zagranicznych Węgier Péter Szijjártó, Budapeszt mógłby zgodzić się na embargo, jeśli UE "znalazłaby rozwiązanie problemów, które sama stworzy".
– Daliśmy Komisji Europejskiej jasno do zrozumienia, że możemy głosować za tą propozycją [embargiem na ropę - przyp red.] tylko wtedy, gdy Bruksela zaoferuje rozwiązanie problemów, jakie sama stworzy tą decyzją – powiedział Szijjártó w filmie opublikowanym w środę na Facebooku.
– Oczekujemy rozwiązania nie tylko związanego z przekształceniem naszych rafinerii, które kosztowałoby setki milionów dolarów, nie tylko związanego ze zwiększeniem przepustowości rurociągu, który biegnie przez Chorwację na Węgry, co kosztowałoby setki milionów dolarów, ale także w odniesieniu do przyszłości węgierskiej gospodarki, jak powiedziałem wcześniej, ta obecna propozycja jest dla niej jak "bomba atomowa" – dodał Szijjártó.
Czytaj też:
Ambasador Węgier: Nie będziemy blokować wejścia Ukrainy do NATO i UECzytaj też:
Von der Leyen spotkała się z Orbanem. "Poczyniliśmy postępy"Czytaj też:
Szósty pakiet sankcji łagodniejszy. UE zezwala na transport rosyjskiej ropy tankowcami