Europarlament przyjął w środę swoje stanowisko w sprawie "odbudowy zasobów przyrody" Unii, tzw. Nature Restoration Law.
Radykalne przepisy przeszły 336 głosami do 300 przy 13 wstrzymujących się od głosu. Głosowanie za odrzuceniem wniosku Komisji nie przeszło (312 głosów do 324 i 12 wstrzymujących się).
Kosiniak-Kamysz: Nature Restoration Law trzeba pilnie odwrócić!
Przed kolejnymi regulacjami Unii Europejskiej realizującymi agendę klimatystów oponowała część klasy politycznej w Polsce, m.in. przedstawiciele Konfederacji, PiS, Suwerennej Polski. Na alarm od długiego czasu biją polscy rolnicy, szczególnie ci mali i średni.
W środę wieczorem głos zabrał prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego, Władysław Kosiniak-Kamysz.
"Przegłosowanie przez PE #NatureRestorationLaw zakładające zmniejszenie gruntów rolnych o 10% to uderzenie w bezpieczeństwo żywnościowe Europy. Efektem będzie upadek tysięcy gospodarstw, podwyżka cen żywności i uzależnienie od importu. Te fatalne zmiany trzeba pilnie ODWRÓCIĆ!" – alarmował na Twitterze.
Przypomnijmy w tym kontekście, że jesienią ludowcy startują w wyborach do Sejmu z Polską 2050 Szymona Hołowni.
Polska miałaby zalać część upraw
Podstawą prawną ma być przedstawiony przez Komisję Europejską projekt rozporządzenia Parlamentu i Rady UE - Restoration Law EU. Rozporządzenie stanowi element realizacji celów Strategii na Rzecz Bioróżnorodności Biologicznej do 2030 roku.
Dokument Parlamentu i Rady UE ma charakter rozporządzenia UE. Co to oznacza w praktyce? Otóż regulacje, które ustanawia po ich przyjęciu, automatycznie wchodzą do porządku prawnego państw członkowskich – są automatycznie wiążące i muszą być stosowane bezpośrednio.
Ponadto, procedura przyjęcia tego typu rozporządzenia opiera się na większości w europarlamencie i większości kwalifikowanej w Radzie, co oznacza, że nie przewiduje prawa weta dla poszczególnych państw.
W ramach "odtwarzania przyrody" część użytkowanych przez polskich rolników pól zostanie zalana. Oznacza to ograniczanie powierzchni do produkcji żywności. Jak poinformował "Nasz Dziennik" chodzi o blisko 400 tys. użytkowanych rolniczo hektarów.
Czytaj też:
Kolejne drastyczne regulacje UE. Szydło: Zniszczą rolnictwo i przemysł