Albowiem właśnie mniej więcej o tyle więcej kosztować nas będą zsumowane odsetki od tej części długu publicznego, którą rząd zaciągnął, korzystając z „lewej” kasy, czyli z niekontrolowanych przez parlament pozabudżetowych funduszy, zamiast – tak jak to powinno zawsze przebiegać – skorzystać z „prawej” kasy, czyli po prostu z budżetu państwa, który podlega wszystkim należnym rygorom, włącznie z nadzorem Sejmu i Senatu.
A w związku z tym „rynki” pożyczają mu pieniądze taniej niż „lewej” kasie – na lepszych (także dla podatników, którzy potem te długi muszą spłacać) warunkach.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.